NiecoDziennik Zuzzy
Wczoraj wpadłam w straszliwą depresję....
Pojechaliśmy na budowę. Mieliśmy poustalać hydraulikę i może punkty elektryczne dalej. Niestety.... Zaczęliśmy mierzyć rózne rzeczy w domu. Wysokość schodów, schodków, okien itp.... I jakoś nam rózne dziwne rzeczy powychodziły....
Stopnie schodów mamy róznej wysokości. Na dodatek pierwszy stopień na dole nie jest niższy tak aby dodać wysokość trepa drewnianego, tylko takiej samej wysokości jak pozostałe. Czyli jak obłozymy schody drewnem to pierwszy stopien będzie duuużo wyższy. Na dodatek jest on o 3 cm za mało głęboki.... Stolarz nas przeklnie..
Schody w łazience - kazdy ma inna wysokość, kazdy ma inną głębokość.
Okna - zapomnieliśmy, że miały byc podmurowane o około 10cm na dole. no i nie wiem czy zostawic tak jak jest i juz sobie okniarze poradzą, czy podmurowywać.
Łazienka - wydaje się za wąska, za niska. Za nic nie mieści nam się wygodnie kibelek z bidetem i podwójne umywalki.
Kabina prysznicowa wyszła za mała, zmieniliśmy projekt scian w łazience, a panowie część wymurowali po nowemu, a część po staremu... W związku z tym nie zlicowala nam się sciana z kabiną, powstała wnęka...
No i tak co chwilę coś....
Zestresowałam się tak, ze musiałam sobie pójśc przed dom porzucać kamykami... Przed domem mamy hałdy gruzu, a ten gruz trzeba wrzucić w naszą piaszczysta drogę. Czyli kucam sobie na gruzie, wybieram małe kawałki i rzucam na drogę. Jest to zajecie odstresowujące. Jak juz człowiek ma dosyć, to bardzo pomaga i uspokaja....
Naprawdę miałam dosyć....
Co gorsza dziś panowie wylewają schody zewnętrzne - już się boję !!!!!!
Ale mam nauczkę - schody trzeba przemysleć i przypilnować... Teraz będziemy stali z centymetrem przy każdziutkim schodeczku....
Ale dziś już wcale nie jadę na te cholerną budowę.......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia