NiecoDziennik Zuzzy
Znowu tydzień minął...
Niewiele się wydarzyło...
Cały długi weekend "pracowaliśmy" na budowie...
Czyli mąż zaczął bawić się elektryką. Idzie mu to baaaaardzo powoli. Przez kilka dni udało mu się zrobić tylko oświetlenie garażu. Brzmi to tragicznie. Tym tempem zabierze mu to jeszcze przynajmniej rok... Ale: początki sa zawsze najtrudniejsze. Trzeba było opracować strategię, wypróbować rózne pomysły, narzędzia. My z córką jestesmy głównymi pomocnikami. Przygotowujemy druciki z pętelkami i gwoździkami. Słuzy to do przymocowywania kabla do sciany. Myslę, że tych drucików będzie potrzeba setki tysięcy Mąż się uparł - chce to zrobic sam i koniec....
A ja w przerwach w zwijaniu drucików mam bardzo duzo czasu. Ten czas poświęcam na porządki. Nasza działka to krajobraz iście księżycowy. Ponieważ mamy na działce torf, to wykopane zostały całe jego hałdy. Na dodatek musimy podnieść działke o mniej więcej pół metra. Na dodatek nasi budowlańcy przywożąc piasek wysypywali go w najróżniejszych miejscach. No i jeszcze pozostałości po betoniarce w kilku miejscach, zwały żwiru, dachówek, blach, drewna, desek, gruzu, smieci i do tego chwasty po pas. Czyli jest co robić.
Staram się uprzątać śmieci. Tych już jest malutko. Wiekszości udało nam się pozbyć i wywieźć. Wczoraj wywieźliśmy resztkę blach. Uporządkowaliśmy resztę drewna z więży - ułozona równiutko pod płotem. Z deskami nie mamy siły - sa porozrzucane na hałdach ziemi i sa ich setki- większość pozbijana po kilka, wszystkie z gwoździami. Zaczęłam je trochę przenosić w jedno miejsce, ale to syzyfowa praca... Niebawem mają pojawić się nasi majstrowie robić ogrodzenie i wtedy pozbierają te deski do szalunków...
Zajęłam się więc jedynym ogrodzonym bokiem działki - od strony sasiada. wyzbierałam wszystko, podnisłam i wyrównałam teren - piasek przy domu, ziemia dalej. Powyrywałam wszystkie chwasty. No dobrze, to nie był cały bok tylko połowa - czyli tak 4mx10m czyli 40metrów kwadratowych... Muszę przyznac że zajęło mi to tydzien.... Ręce mam całe w odciskach. Paznokcie czarne w strzępach Ale za to jaka satysfakcja... Nie muszę juz chodzić na siłownię....
Zrobiłam tez pewną próbę... Przywiozłam z domu małą roslinkę. Irgę chyba... Wybrałam dla niej zaciszne miejsce przy ogrodzeniu. Ziemia najlepsza przygotowana - roślinka zasadzona... Ponieważ mamy psa szalonego - na dodatek zrobiłam płotek z kantówek taki do kolan... No i powstał taki klombik z jedna roslinką. Wytrwał niestety tylko kilka godzin... W pewnej chwili sasiedzi wypuscili z kojca swoje psy... I wtedy nasz psiuńcio dostaje szału. Biega z nimi wzdłuz ogrodzenia, absolutnie nie zwracając uwagi na żadne klombiki..... No i tak się stało... Traf chciał, że w miejscu mojego klombu była akurat psia nawrotka..... Pies w szale nie dość że rozwalił moje ogrodzonko w jedną sekundę, to jeszcze zawracając dokładnie w tym miejscu (i to z dziesięc razy) porwał roślinkę na strzępy i wdeptał ją w ziemię... Myslałam, że się załamię Ale się nie załamałam tylko zrobiłam nowy klomb - teraz jest daleko od siatki... Zobaczymy ile przetrwa..
No i własnie to jest problem - mój pies zdemoluje każdą roślinę. U sąsiada nie przetrwała żadna roślinka. A ja chcę mieć piekny ogród.... Zastanawiam się nad dwoma wariantami. Pierwszy - to strefa psia przy samym ogrodzeniu , a potem dodatkowy płotek i rosliny i moze nawet jeszcze płot z przodu. Albo rośliny przy płocie, a potem drugi płot chroniący rośliny.... Oba rozwiazania są kiepskie.... Zwłaszcza jak ma się ogrodzenie 4metry od domu.... A pies jest totalnie beztroski... Musze jednak sie szybko zdecydowac, bo chciałabym jesienia zasadzić juz jakies porządne rosliny....... Będzie cięzko......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia