NiecoDziennik Zuzzy
Pomyślnych wieści nadal brak...
Nie mamy pomysłu na ocieplenie poddasza. Wszystkie ekipy moga zacząć dopiero w styczniu... Wszyscy nas też straszą że płyty popękają bo jest za wilgotno. Zastanawiamy się więc nad połozeniem samej wełny i folii...
Majstrowie od elewacji nadal dłubią - praca się wcale nie posuwa. Ale mamy już nową ekipę - szef podmienił marudera, który u nas niby pracował. Teraz jest ich trzech. Niestety w niedzielę pili... Wczoraj wieczorem tez...
Wczoraj popołudniu zjawił się u nas tynkarz, wreszcie.... Musi skończyć garaż i zrobić wszystkie poprawki przed mrozami. Tynkarz przyjechał z dwoma pomocnikami. Przyjechali 50km samochodem pijani tak, że ledwo mogli chodzic... Przyjechali rozlokowali się i zaczęli prosić o pieniądze....
Wiem, że powinnismy ich od razu wywalić... wiem... Każdy to wie... Ale mamy ostatni tydzień bez mrozu i żadnych szans na znalezienie tynkarza na jutro. A jak nie otynkujemy garażu, to nie zamontujemy bramy garażowej i mróz będzie hulał po domu cała zimę i nic nie zrobimy wtedy...
Dlatego mocno wierzę, ze dziś rano da się juz z nimi porozmawiać po ludzku... Że nie rozpili ekipy elewacyjnej, że nie spalili nam domu w nocy.... Bosszzzzze, same ssssssssstresy.
A ten tykarz naprawdę dobrze tynkuje....
I jak tu lubić budowanie???????????? Nie wiem czy to tylko my mamy takie przygody...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia