Faworyt - Magdy i Tomka
Próbne kataklizmy raz poproszę!
Na pewno wiecie, że jeśli coś ma się w domu zepsuć, albo ogólnie rzecz biorąc popitolić to na 100% stanie się to w sobotę lub w niedziele wieczorem przy ulewie i gradobiciu, a gospodarza oczywiście nie będzie w domu. I tak dokładnie stało się u nas na budowie Wczoraj nad naszą miejscowością przeszła niezła burza z oberwaniem chmury - my właśnie wracaliśmy z krótkiego wyjazdu wypoczynkowego, kiedy gdzieś niedaleko domu uderzył piorun! Co ciekawe przepięcie na łączach nie zniszczyło żadnych instalacji, ani urządzeń u nas w domu z wyjątkiem bezpiecznika od alarmu! Zgadnijcie jaki był efekt - syrena wyła przez ponad półtorej godziny, grupa szturmowa izraelskich komandosów w różowych mundurach i kalesonach obiegała z bronią gotową do wystrzału domek, deszcz lał jak cholera, a właściciela nie ma Dodatkowo woda z wszystkich pobliskich pól zaczęła zalewać garaż sąsiada niszcząc mu nowiusieńki podjazd i tworząc gigantyczną kałużę zajmującą całą drogę dojazdową! Sama radość. Kiedy wreszcie dojechałem na miejsce okazało się, że nie da się wyłączyć syreny i jedynym wyjściem było wydarcie klemy z akumulatora alarmu.... sam miód! A miało być takie piękne zakończenie długiego weekendu! Ale przynajmniej mamy nauczkę na przyszłość że należy zamontować specjalny ochronnik przeciwprzepięciowy na linii - kiedyś już o nim pisałem w dzienniku. Co dalej? Z dumą donoszę, że mój system odwodnieniowy zdał egzamin na 5! Na działce woda stała wyłącznie w koleinach - a biorąc pod uwagę wcześniejsze bagno po nawet małym deszczu to już duuuuży postęp.
A na piętrze w końcu pracę zaczęła ekipa szpachlująca! Zobaczymy w ile się wyrobią.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia