Koniczynka Kasi i Marcina
Dawno tak nie cieszyły mnie deszcze :)
Dzięki temu, że pada moja ekipa od ociepleń porzuciła robotę u mojej siostry i przyszła do mnie :) Siostra pewnie klnie - bo już tylko jedna ściana domu została, a ja się cieszę, że w końcu coś w koniczynce się dzieje.
Przez jeden dzień Panowie położyli pierwszą warstwę wełny na poddaszu, dzisiaj położą drugą i możliwe, że zadeskują stryszek i położą wełnę :)
Deszcz udowodnił nam również, że woda to piekielny żywioł i jak trzeba to pójdzie nawet pod górkę. Niestety okazało się, że nadal mamy przecieki przy kominach - dekarz juz dwa razy przyjeźdżał i nadal cieknie Obróbka komina wyonana jest porządnie - dekarz rozkłada ręce, ale dzisiaj przyjedzie trzeci raz. Możliwe, że woda dostaje się przez fugi - murarz odrzuca tą możliwość, ale jak nie fugi to już nie wiadomo co.
Zaczynam mieć wątpliwości czy przeprowadzka jesienią to dobry pomysł - nie wiem jak będziemy dojeżdżali do domu - drogi nie ma - to co jest to bardziej bagno przypomina - wczoraj znowu się zakopaliśmy Wypchnąć się nie dało, samochód z napędem 4x4 nie dał rady, dopiero poczciwy stary traktor wybawił nas z opresji.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia