do Odważnych świat należy.. dziennik budowy
***sprawozdanie z nicnierobienia*** (czyli, jak to dziwnie być bezrobotnym)
założenia były takie że nie będę dziś robić nic.
o 10 tej wybrałam się na wycieczkę z mamą do pewnej małej wioski, gdzie w stodole u pewnego pana stoi komodo-witryna mojej babci...
od początku:
babcia zmarła gdy miałam 8 dni - mama musiała w bardzo krótkim czasie zlikwidwać po niej mieszkanie. nie znam źródła z którego mebel pochodzi ale miała w tym mieszkaniu starą witryno-komodę + krzesła i stół (nieodnalezione).
a że mama świeżo poślubiona mężatka w nowym doku miała już swoje piękne, na wysoki połysk meblościanki (lata 80te) oddała kredens pewnej biednej rodzinie wielodzietnej...
po niespełna 30 latach spotkała pana do którego mebel trafił - więc pyta (oczywiście już nie przedkładając wartości starej komody nad meblościankę, nie wspominając o wartości sentymentalnej) co się z ów komodą stało...
a on że w stodole stoi i ma w niej części do traktora
no i ania dziś z mamą pojechały zobaczyć.
powiem tak: wszystkie części są. szyby kryształowe, ornamentowe są (jakiś cud?), jest porysowana, zamki są powyłamywane, no i najgorsze jest troche zaplamiona olejem - takim garażowym...
ale odzyskam ją!!!
troche stylistycznie mi tu nie pasuje do domku ale o pomysłach na kompozycję pomyślimy po odrestaurowaniu...
w końcu będę miała pamiątkę po babci...
byłam też u kamieniarza - chcemy chodnik do domku z kamienia polnego -
nie zastałam jedak eksperta w dziedzinie łupania.
ostatnio znalazłam dzielnych fascynatów łupania więc niedługo pewnie do nich dołączę z wieściami jak i co trzeba zrobić. a przynajmniej jak robi to ten nasz pan...
byłam też u kumpla który ma mi internet do chatki nowej podłączyć - bez tego ani rusz...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia