BUKOWO 9 :))) Chatka Iwy i Artka
Nie wiem dlaczego z tym naszym kupowianiem dzialki wszystko dzialo sie tak nietypowo.
Umowe przedwstepna podpisalismy w czerwcu 2007 w szpitalu . Wlasciciel byl chory, lezal jakies 2 miesiace, a transakcja toczyla swe powolne koleczka w strone listopada. Gdybysmy wiedzieli, ze dopiero wtedy staniemy sie wlascicielami, rece nasze w dol by opadly. Bardzo nisko.
Umowa warunkowa podpisywana miala byc w domu wlascicciela, ktory swiezo wyszedl ze szpitala. Troche czasu stracilismy na znalezienie notariusza, ktory zdecydowalyby sie na podpisanie aktu w warunkach domowych. W koncu pewna mila (i nieslychanie cierpliwa, jak sie pozniej okazalo) Pani Notariusz z Proszowic wyrazila ochote przewiezienia sie z nami do Krakowa (po drodze chciala skoczyc do M1). W domu wlasciciela po wstepnej rozmowie okazalo sie, iz bidaczek nie ma przy sobie dowodu Po prostu nie ma. Rece nasze w dol opadly. Schowalismy sie pod stol w nadzieji choc czesciowego ukrycia sie przed rozszalalym gniewem Pani Notariusz. Tymczasem nic takiego sie nie stalo. Pani Notariusz spokojnie kazala sie odwiezc pod M1 a wlasciciel obiecal stawic sie w jej biurze nazajutrz rano. Umowe podpisalismy.
Czekalismy cierpliwie az Agencja Nieruchomosci Rolnej zrzecze sie prawa pierwokupu dzialki. W koncu po co im kawal porosnietej krzakami skarpy?
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia