BUKOWO 9 :))) Chatka Iwy i Artka
Czarny poniedzialek
(ze szczególną dedykacją dla firmy pro-san-dupan z N.B.)
W tym miej-wiecej czasie ujrzelismy urocza karteczke na drzwiach miejscowego sklepiku obwieszczajaca radosna wiesc na temat planowaych rutynowych kontroli Nadzoru Budowlanego na naszym terenie.
Co tu duzo pisac - rece nasze w dol opadly. Kontrole przewidziano na poniedzialek 23 czrewca 2008 i miala ona obejmowac okoliczne wsie plus nasza.
Cholercia.
Na jakis czas zrobilo nam sie odrobinke lyso, bo coz tu mowic, tak pieknie wszystko szlo a tu taka klapa...
Andrzej najpierw myslal, ze kontrola ma byc w piatek i zasmucil sie bardzo i zestresowal. Stwierdzil, ze w takim razie musimy sie do czwartku wyrobic ze stropem i on zmywa sie do domu. Na szczescie kontrola miala byc w poiniedzialek i Andrzej oszacowal, ze bez problemu wyrobia sie z zalaniem drugiego stropu a reszte zrobi nam w pazdzierniku przed samym polozeniem dachu. Czarny poniedzialek mial zastac nasz plac budowy posprzatany i opustoszaly. Nie bylo zadnej nadzieji, ze do tego czasu PnB zostanie nam sprezentowane (choc bylby to juz 48 dzien oczekiwania). Wciaz musielismy donosic nowe dokumenty, upomniano sie nawet w Powiecie o 4 papierowe teczki. Pokornie donieslismy.
To wtedy zaczelismy na budowie bywac juz cale boze dnie, nosilismy z ekipa pustaki (zeby bylo szybciej), wstawalismy o szostej i kladlismy sie spac o 11 w nocy.
Posuwalismy robote do przodu, ale jakos tak czulam ze bedzie dobrze. No to co, najwyzej nam dowala kare, to sie zaplaci i juz. Do wiezienia przeciez nas nie zamkna. Z biegiem dni zaczely powstawac coraz to nowsze sposoby na ukrycie budowy. Moim faworytem bylo rozstawienie wielkiego namiotu cyrkowego. O oblozeniu domu galeziami nie wspomne. Dobre bylo tez wydrukowanie wielkiej fototapety z obrazem pola... ewentualnie z krowa w tle.
Przeczuwalam, ze ta kontrola to albo strachy na lachy albo urzednikom nie bedzie sie chcialo jechac nasza dziurawa droga (kto by sie na takie dziurska zapuszczal???), albo nie bedzie sie im chcialo jechac w ogole, tylko stana w cieniu, wypija flaszeczke i kontrola odwalona Albo, jak juz naprawde przyjada, to beda jechac od strony wsi M., skad naszego domu w ogole nie widac, skad by mogli wiec wiedziec, ze cos sie tam buduje, wiec do nas nie zagladna. Albo beda objezdzac tylko znane im juz budowy. Gorzej, jakby jechali od H. – wtedy nasz dom widac na szczycie gory jak na dłoni... Ale moze beda patrzec na droge, a nie na gore, albo akurat cos odwroci ich uwage...
Im blizej groznej daty, tym mniej sie przejmowalismy. Co bedzie to i tak bedzie. Dom juz stal...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia