Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    155
  • komentarz
    1
  • odsłon
    921

BUKOWO 9 :))) Chatka Iwy i Artka


kotecek

615 wyświetleń

Wiekopomnego dnia 21 lipca 2008 zalalismy drugi i ostatni strop (oraz oczywiscie Majstrow) po czym zjedlismy wyborny obiad przygotowany specjalnie na ta uroczystosc. Inwestorka miala zawiezc cala wesola juz bardzo kompanije do domu (40km w jedna strone), jednakze Inwestor stawiajac przed Inwestorka kieliszek pelen przezroczystego plynu stwierdzil kategorycznie iz Inwestorka w ten dzien ma pic, a nie jezdzic rozwozic pijanych chlopow po domach, bo sie mur nie bedzie dobrze trzymac. Tak tez sie i stalo. I jak tu nie kochac Inwestora!!!

 

 


Mur trzyma sie dobrze, powiedzialabym nawet - bardzo dobrze

 

 


Nastepnego dnia, polprzytomni ze zmeczenia, wstalismy o 6 rano (niedziela!!!) i pojechalismy naszym laciatym cielatkiem na plac budowy aby usunac z niego wielki dowod przestepstwa jakim byla nasza wielka przyczepa. Zapytacie dlaczego nie mozna tego bylo zrobic np o 11 rano albo w poludnie? A no odpowiem: przyczepa, jak zreszta prawie wszystko na tej budowie i w naszym zyciu TEZ byla nielegalna, tzn nie miala nawet, biedaczka, prawa rejestracji. Co pociagalo za soba brak tablicy rejestracyjnej, dowodu rejestracyjnego i co najgorsze - ubezpieczenia. Swiatla nawet swiecily, ale tez jakos tak inaczej niz powinny swiecic. Jednym slowem - nawet nie czytajcie tego dziennika, bo tez sie staniecie nielegalni...

 

 


Polalismy strop i zabralismy sie za dopinanie przyczepy, gdy okazalo sie, ze - niestety - kapec a klucz z naszego Venta nie pasuje. Telefon do tescia. Tesciu zjawil sie z kluczem i nowym kolem jakies pol godziny pozniej z informacja, ze polcja JESZCZE nie stoi. Acha, to dobrze.

 

 


Po wymiane kola okazalo sie, ze to drugie TEZ ma kapec, ale jakis taki jakby ciut mniejszy...

 


Postanowilismy zaryzykowac.

 


Przed nami zalediwe 25 km, co tam, damy rade!

 

 


Po jakichs 3 km okazalo sie, ze jedziemy na kompletnym flaku. Co tam, zajedziemy na flaku! Jedziemy dalej.

 

 


Po nastepnych 5 km okazalo sie, ze jedziemy juz nie na flaku, ale na samej feldze. Wydawalismy dzwiek starego zepsutego traktora wlekacego za soba brony po betonie.

 

 


Ludzie trabili na nas, machali do nas, wystawiali sie przez okna wskazujac na nasza felge a Artek pokazywal im OK! Chyba mysleli, ze jestesmy stuknieci, albo nie wiemy, ze jedziemy na feldze.

 

 


Wierzcie mi, tego sie NIE DA nie zauwazyc. Tak wiec ludzie mijali wesola parke ciagnaca bordowym Ventem wielka przyczepe kempingowa na feldze i mieli rozrywke, a my zastanawialismy, czy ida iskry czy nie.

 

 


Pokonalismy juz wiekszosc drogi, gdy oczywiscie pod najwiaksza gore i na zakrecie, przyczepa odmowila dalszej wspolpracy i powiedziala nie. Stanela i koniec. W aucie zaczelo smierdziec spalonym sprzeglem. Stoimy na srodku drogi nieomal na szczycie wzniesienia, na zakrecie a przyczepa nie da sie ruszyc ani w przod ani w tyl. W koncu miejsce za kierownica zajal Inwestor i przyczepa poslusznie podjechala pare matrow do tylu i zaparkowalismy w zieloniutkim rowie. Druty z opony owinely sie o zawieszenie i juz nie pojedziemy dalej.

 

 


Tesciu przyjechal z trzecia opona.

 

 


Po 10 min bylismy w domu. Policji po drodze nie spotkalismy.

 

 


Pamiatkowe zdjecie felgi i opony, a raczej tego, co po nich zostalo. Z felgi miala byc doniczka na kwiaty, ale w sumie to nie wiem co sie z nia stalo Moze jeszcze ja odnajde?

 

 


http://img19.imageshack.us/img19/1378/cf8c940c0a7a5323br3.jpg

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...