Z pamiętnika inwestora
Panie Bogusławie, prosimy o wprowadzenie... Co proszę? Dzisiaj ma wychodne? Trudno, zaczynamy sami.
Rozdział III – czyli „Wiesz jak było, było ciężko…”- R. Ochódzki (vol.1)
Czas zabrać się za poszukiwania wykonawcy. Po lekturze stosu Muratorów i przekopaniu Forum zadecydowaliśmy że ściany budujemy z PTH 25 (tak jak w projekcie), na dach membrana paroprzepusczalna i dachówka ceramiczna. Budowę planujemy na 2 sezony.
Po przeczytaniu dziesiątek postów na Forum wydaje mi się że wiem jak nie dać się naciąć i na co uważać, więc rączo ruszam do boju.
Po odpytaniu budujących znajomych, do castingu stanęły 4 ekipy.
Pierwsza odpadła od razu: „Eeee, panie, mi już się nie chce budować…”, tak więc umawiam się z następną i zostawiam projekt do wyceny. W tym samym czasie sprawdzam wśród znajomych i na forum ile może kosztować robocizna za mój stan surowy, po rozpoznaniu tematu nastawiam się na 18 – 22 tys.
Po tygodniu telefon od ekipy nr 2 że wycena gotowa. Jak dotąd słyszałem o nich same dobre rzeczy, ponoć fachowcy nie z tej ziemi i budowa przebiega bezstresowo (czy to w ogóle możliwe?), niepijący, a listopad to już ostatni dzwonek żeby się z nimi umówić na następny sezon. Tak więc umawiam się z majstrem pod jego domem. Zjawia się gość na oko 35 letni i wręcza mi projekt wraz z ofertą do przejrzenia, mówi że mają ostatni wolny termin w kwietniu. Zamieniamy parę zdań i obiecuję że wkrótce dam odpowiedź. W duchu cieszę się że już załatwiłem temat i będzie git. W samochodzie rzucam okiem na wycenę. A tam szok!! Włos się zjeżył na głowie, a skarpetki zatrzęsły się w butach. 31 TYSIĘCY za stan surowy otwarty bez pokrycia dachu!!!!
O kfak!!
W drodze do domu zastanawiam się czy to Oni są tacy drodzy, czy lokalne ceny są takie chore, czy projekt jest tak skomplikowany . No nic, chyba nic z tego nie będzie – myślę, chyba nie stać mnie na nich. A miało być tak pięknie. Kiedy pokazuję Adze wycenę nastroje są niewesołe. To stanowczo dużo więcej niż mogliśmy się spodziewać. Przeglądamy dokładniej ofertę. Zakres prac obejmuje wszystkie roboty od zdjęcia humusu do położenia folii dachowej i kontrłat. W tej cenie też mam deski, stemple, koparkę, kibelek, barak, ściany działowe schody, taras, czyli praktycznie kompletny stan surowy ale chudziak i beton nie będzie kręcony a lany z gruchy. Oprócz tego biorą też na siebie odpowiedzialność za materiały i sprzątają po sobie + wywóz śmieci. Mimo sławy polecanej ekipy, za tą cenę chyba się nie zdecydujemy. Ale nie ma tego złego, przynajmniej mam profesjonalną wycenę i dokładnie taki sam zakres robót będę przedstawiał innym ekipom i będę miał porównanie. Z niechęcią biorę telefon (ja jestem umysł ścisły i lubię rozmawiać z ludźmi których już znam ) i dzwonię do następnego majstra. Pan również ochoczo polecany przez dwóch moich znajomych z pracy. Na pewno będzie tańszy – zapewnia koleżanka której zbudował stan surowy. Na pewno nie pije – zachwala kolega – nawet nie chciał wypić piwa podczas wiechy . Spotykamy się tym razem na działce. Pan (na oko 40 letni) robi pozytywne wrażenie. Gawędzimy sobie przeglądając projekt, w czasie rozmowy okazuje się że ten majster budował podobne domy w okolicy i mógłby zacząć już w marcu. Pan zabiera projekt wraz przygotowanym wg pierwszej wyceny zakresem prac do wyceny i rozstajemy się w przyjacielskiej atmosferze. Czyżby to już? Nie wierzę Danusiu…
Po paru dniach odbieram telefon:
- Eeee, wie pan, ten tego, duży coś ten dom, eeee i schody zabiegowe wylewane i te fundamenty takie wysokie,eeee i ziemia taka gliniasta…
Wzdycham ciężko i pytam zrezygnowany
- czyli co?
- No… budujemy. Cena 27 tys. bez więźby. Do tego Pan załatwia koparkę i całą resztę.
- Aaaaacha. To ja się jeszcze zastanowię.
Załamka. Znowu dupen. Zaczynają mnie dopadać wątpliwości. Cholera, czy ten projekt rzeczywiście jest taki pokręcony?? Niecałe 150 m2 powierzchni użytkowej, jeden wykusz, 2 balkony, dach dwuspadowy z jedną lukarną. A może w Mieścinie nie ma konkurencji i stąd stawki są takie wysokie? Ludzie na forum piszą że w niektórych regionach Polski płacą nawet 12 tys. a tutaj jak jeden mąż śpiewają sobie 30 tys. Ki ciul??
No nic, szukamy dalej. Z jeszcze większą niechęcią, wręcz obrzydzeniem biorę telefon i dzwonię do czwartej ekipy. Tych niestety nie znam, zero referencji, numer mam od znajomej . Spotykam się z Panem (na oko 50 lat) u niego w domu na wsi. Okazało się że Pan też zna dobrze lokalne warunki bo budował m.in. dom 100 m ode mnie. Przegląda projekt spoglądając co rusz w telewizor. Spotkanie trochę się przeciągało bo Pan zdawał się być bardziej zainteresowany jakimś durnym teleturniejem niż rozmową ze mną. Dopiero kiedy już szykowałem się do wyjścia zebrało mu się na opowieści o swoich zagranicznych przygodach budowlanych. I na całe szczęście, bo jak tak się zaczął uzewnetrzniać to wypsnęło mu się że jak budowali w Niemczech to nie zdejmowali humusu i było dobrze. No taaak. Mimo to zostawiam projekt i zakres prac do wyceny. Na następny dzień oglądam zbudowany przez niego dom. Mury w technologii jednowarstwowej, ale gdzieniegdzie ze szczelinami takimi że pół dłoni się mieści. Ściana szczytowa z innego materiału niż reszta. Przypomniało mi się że ten majster wspominał że właściciel ma ponoć jeszcze ocieplać ten dom . Chyba się nie zdecyduję…
Wkrótce dostaję od niego wycenę – 28,5 tys. bez folii i kontrłat. Oczywiście koparka, deski i kibelek po mojej stronie.
Co teraz? Polecane ekipy się wyczerpały, trzeba stawić czoło brutalnej rzeczywistości. Przeprowadzam analizę SWAT poznanych ekip. Analizuję, kalkuluję, sprawdzam wszystkie plusy i minusy, robię bilans wad i zalet.
Po kilku dniach czas ogłosić werdykt.
And the winner is...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia