Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    19
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    22

Z pamiętnika inwestora


Heath

706 wyświetleń

Rozdział XIII czyli Czyli zapiski wykończeniówki vol. III

 

 


Piątek po południu w korporacyjnej hali. Wiatraczek w kompie szumi, klima chłodzi, forum na tapecie, z odległego kąta hali dochodzą śmiechy, jednym słowem typowy piątek w biurze. Leniwy błogostan przerywa dzwonek telefonu. Ki cholera, w piątek o tej porze? Z niesmakiem odbieram (ja jestem umysł ścisły i lubię odbierać telefony których się spodziewam ) i słyszę głos Dyra: Panie Michale, proszę natychmiast dostarczyć do mnie raport z kosztów i realizacji harmonogramu.

 


Trzask słuchawki.

 


Oooh Shiiit!!! – wyrwało mi się.

 


Zza ścianek boksów zaczęły wyglądać zaciekawione oczy.

 


Fuck, fuck!! - syczę pod nosem w pośpiesznie pakując papierzyska. Cholera, myślałem że mam jeszcze czas. Nie jest dobrze…

 


Za minutę przekraczam próg sekretariatu. . Sekretarka ma w oczach mieszankę zaniepokojenia i współczucia.

 


-Wchodź, wchodź – popędza mnie. Biorę głęboki oddech i naciskam klamkę.

 

 


W gabinecie obok Dyra siedziało dwóch Doradców. „Przysłali federalnych” - przemknęło mi przez myśl.

 


Taak, chłoptasie rok po studiach, trzy smycze na szyi, różowe koszule, postawione fryzury, solarka i ten zaniepokojony wzrok w laptopa … jak ja ich nie cierpię!

 


Panie Michale, zaczął jeden z trudem odrywając wzrok od ekranu. Drugi, czymś strasznie zafrasowany wpatrywał się w swojego dalej. Udając skupienie nadstawiam uszu.

 


– No więc panie Michale, chcielibyśmy dowiedzieć się jak do dzisiaj przebiega realizacja Schedule i czy już przygotował pan dla nas risk forecast.

 


- Przepraszam, co miałem przygotować? – udaję że nie rozumiem

 


- Postęp realizacji harmonogramu i prognozę ryzyka

 


- A ja myślałem to wasza sprawa i że firmy doradcze są od doradzania a nie od zbierania gotowych pomysłów od pracowników – odpowiadam spokojnie

 


- Proszę pana scope of duties został ustanowiony przez menagement i nie pan będzie go oceniał – ostro przerwał mi ten drugi szczególnie akcentując na „menagement”.

 


Łypię o pomoc w stronę dyrektora ale on zanurzony jest w swoich papierach. Może to i lepiej.

 


- No to nie przygotowałem jeszcze tego – odpowiadam z szerokim uśmiechem.

 


Doradcy spojrzeli po sobie niczym agenci z „Matrixa”.

 


Proszę pana, menagement oczekuje raportu z podjęcia KONKRETNYCH działań w ŚCIŚLE OKREŚLONYM limicie czasu przynoszących WYMIERNE korzyści dla firmy. – ruszył na mnie ostro Agent Smith

 


- „A ty to palancie potem przedstawisz jako swój sukces” skonkludowałem w myślach.

 


Ten upokarzający spektakl przerwał dyro. Podniósł wzrok znad stosu raportów i zapytał: Michał, mamy cysterny na taka ilość?

 

 


[dźwięk skretchowanej płyty]

 


Co? Jakie cysterny?

 


Ocknąłem się. W sama porę , bo kilkanaście par oczu było wpatrzonych prosto we mnie.

 


- Tak, tak, jutro wraca 40 z Niemiec, będziemy przygotowani.

 

 


[stopklatka. Na tło z obrazem stołu konferencyjnego wchodzi w swojej kultowej kurteczce Bogusław Wołoszański i z charakterystycznie złożonymi rekami zaczyna opowiadać: ]

 


http://www.woloszanski.org/img/banner/bw.jpg


Choć całe wydarzenie z udziałem doradców było tylko wytworem znudzonego naradą umysłu, wywarło jednak silny wpływ na naszego Inwestora. Po kilku tygodniach bezczynności dotarło do niego że nie wolno stać w miejscu i spoczywać na laurach. Jest początek marca 2007 roku, zima jest łagodna, ceny materiałów zaczynają szaleć, wykonawcy wybywają, nasz Inwestor podejmuje więc decyzję że należy działać dalej.

 

 


No tak. Co racja to racja. Pierwsza warstwa wełny już samodzielnie położona, ale trza działać dalej. Panowie ekipa zostawili mi piec typu „koza” w którym ogrzewałem się podczas ocieplania poddasza. Teraz stał w domu bezproduktywnie, ja zresztą też. Co by tu teraz? Może stelaż pod G-K? A może rozłożyć styropian pod wylewki? Hmm, , wszystko niby proste, ale jak dochodzi do roboty, to z zewsząd wyskakują niespodzianki. Może lepiej niech zrobią to Panowie Ekipa.

 


Dzwonię do Majstra i omawiamy sprawę wykonania instalacji i wylewek. Jako że on nie dysponuje mixokretem wylewki niestety będą z betoniary. Postanowiłem tak po uwzględnieniu rozległych kontaktów majstra (dobry elektryk i hydraulik w cenie „po znajomości”), oraz możliwości zarezerwowania go do reszty wykończeniówki w dobie braku wykonawców. Ustalamy cenę za wylewkę (na poziomie ceny wylewki z mixokreta) i dostaję namiar na zaprzyjaźnionego hydraulika, który ma wykonać instalacje CO i wod-kan.

 


Panowie Ekipa przystąpili do pracy. Po usilnych namowach, wręcz nakazie, założyli mi papę termo na chudziak i potem dopiero folię, styro i dylatacje obwodowe. Potem wkroczył Hydraulik i migiem rozłożył CO, podłogówkę i wod-kan. Instalacje położone, Panowie Ekipa mogą zabrać się za wylewki.

 


Tak więc pewnego marcowego poranka Panowe Ekipa przybyli i zaczęli …

 


… od rozważań z czego by można zmontować bloczek do wciągania betonu na poddasze. Po 15 minutach kombinowania w stylu „coby-tu-użyczyć-od-inwestora-żeby-nie wracać-do-domu-po-swój-sprzet” zrezygnowany zaproponowałem piękną, heblowaną belkę która została po góralskim elemencie więźby. Trochę mnie zaskoczył ten brak przygotowania, ale to był dopiero początek, bo wkrótce pożyczyli sobie również nową taczkę i łopatę ogrodniczą. „Będzie czyściutkie” – solennie przyrzekli. Przypomniałem im później te słowa pokazując sflaczałe koło i odrapaną łopatę, cięższą o dobry kilogram od oblepiającej ją zaprawy.

 

 


Tak czy inaczej, panowie ruszyli do akcji. Muszę przyznać że jak dotąd był to dla mnie najboleśniejszy etap. A to dlatego że:

 


- Pogoda trafiła się wyjątkowo paskudna (śnieg z deszczem) wobec czego syf dookoła i wewnątrz domu był przeogromny. Miśki najpierw taplali się gumiorami w błocie przy betoniarce, poczem łazili z wiadrami po całym domu. Nie muszę chyba mówić jak po tym wyglądał z początku bieluśki styropian i rurki od podłogówki.

 


- Panowie po raz pierwszy w swojej karierze spotkali się z włóknami polipropylenowymi i z początku sypali je tak szczodrze że zapas na całą wylewkę zszedł po niecałym poddaszu.

 


- Żwir zamówiony przez Majstra okazał się za gruby (kierowca pomylił się i przywiózł nie taki) i trafiały się w nim kamienie wielkości pięści, które trzeba było wyławiać z betoniary i wiader.

 


- Konsystencja mieszanki – wzbudzała u mnie najwięcej wątpliwości. Mimo użycia plastyfikatora i dobrej chęci ekipy żeby robić jak „najgęściej” masa nie była „półsucha”, z trudem można ją było nazwać „półpłynną”. Może i za bardzo bym się tym nie przejmował gdyby nie fakt że włokna wypływały na wierzch i temperatury spadały w nocy do zera i miałem stracha czy coś się nie pokićka.

 


- Majster zapomniał o zrobieniu dylatacji w podłogówce – na prawie stwardniałej wylewce wydrapywał je jakimś szpikulcem.

 


- Na koniec okazało się że hydraulik nie zrobił próby ciśnieniowej.

 

 


Muszę przyznać że momentami tak mnie serce bolało jak na to wszystko patrzyłem że nie wytrzymywałem i zawijałem się do domu żeby przybyć dopiero na koniec dnia ocenić postępy.

 


W końcu po pięciu dniach mordęgi wylewki zakończono. Ku mojemu zdziwieniu nic do dzisiaj nie popękało. Jedynym mankamentem wykonanych podłóg było ścieranie i pylenie po wyschnięciu, ale zaradziłem temu malując całość Unigruntem.

 


Jednak moja wiara w fachowość ekipy została poddana bardzo ciężkiej próbie – po tym co zobaczyłem i po wykryciu usterek na elewacji które wyszły po zimie i cieknącego balkonu .

 


Chłopaki na razie musieli mnie opuścić, bo byli umówieni na stan surowy a ja musiałem podleczyć finanse. Nie wiem czy się jeszcze z nimi spotkam, bo na razie po tym wszystkim potrzebowałem przerwy.

 


CDN

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...