Dziennik budowy : Tyberiusz Ani i Tomka
Wrocilam z Polski. Mial byc tydzien, zrobilo sie prawie dwa tygodnie. Wyladowalam o 12 w Warszawie, wzielam autobus do centrum gdzie spotkalam sie z Tomkiem, zjedlismy cos nie cos, pyszna kawusia i pociagiem pognalismy do Grodziska. Tam odebrala nas moja siostra Marzenka i dluga na budowe. Przeciez nie moglam sie doczekac. Na nic innego nie czekalam tylko zeby zobaczyc naszego Tyberiusza. Nie widzialam jeszcze przeciez a Tomek widzial tylko wylane fundamenty. Przyjechalismy i bezczelnie nawet nie poznalam sie z ekipa, ktora wlasnie robila u siostry na budowie pobieglam zeby zobaczyc nasz domek. O jej jaki byl piekny!! Czerwona cegla sie pieknie szklila w pieknym sloneczku. Spedzilismy tam chyba z 15min zanim poszlam sie przywitac z ekipa. Chlopaki wlasnie ukladali stop Teriva u siostry, z mozolem i powoli ale bardzo dokladnie. Z majstrem poszlismy do naszego domku i zesmy zaczeli obgadywac co zrobione, jakie problemy (uf nie bylo za duzo) i co trzeba zrobic , ewentualnie zmienic. Kazdy kto buduje Tyberiusza wie ze jest problem ze schodami. Majster powiedzial ze jezeli chcialby zrobic ladne, nie strome i nie wysokie schody to by musial wyjsc do polowy jadalni. Chyba pan zartuje panie majster!! Wiec podjelismy decyzje ze beda drewniane robione a nie murowane bo z nimi mozna zrobilc wiele fajnych rzeczy i sie pieknie prezentuja. Ponadto pokazalismy jak chcemy zmienic scianke dzialowa na dole miedzy spizarnia a wiatrolapem i tyle. Poszwedalismy sie jeszcze chwilke i pojechalismy do domu jakis obiad pichcic i obmyslac plan co dalej, bo trzeba bylo zrobic zakupy na strop (drzewo i stal), bo bedzie monolit.
Bylam zachwycona tym co zobaczylam i ciagle jestem. Wreszcie dom, ktory widzialam tylko na zdjeciach stal sie rzeczywistoscia, i na pewno spelnieniem marzen. Taki ze mnie niedowiarek, bo uwierzylam jak zobaczylam na wlasne oczy.
Pojechalismy do domku, rozpalilismy grila (dawno juz nie jadlam i byl pycha) i zaczelismy myslec co i jak. Na pewno drzewo i stal trzeba kupic, ale majster musi policzyc ile. Ponadto wiezbe dachowa trzeba zamowic bo przeciez sie chwile czeka. Marzena musi sie rozgladnac za dachowka bo musza zamawiac. Tez przeciez sie czeka. Ponadto chetnie bym poznala kierownika budowy - tez nie znam!, i trzeba jechac do gminy zeby pogadac o tych drzewach co rosna w rowie melioracyjnym i sa coraz wieksze. Ponadto trzeba jechac sie rozliczyc za koparke u poznac pana ktory bedzie nam kryl row melioracyjny oraz robil hydraulike. Wszystko to wyladowalo na liscie i w kolejnych dniach lista sie powiekszala. Czekala mnie jeszcze najwieksze zadanie. Przyjechalam zeby sprzedac dzialke swoja, bo byla potrzebna kasa. Dluga historia i nie bede sie rozpisywala, ale najwazniejsze ze sie udalo. Jak ktos mi powie ze ziemia sie ciezko handluje to nie uwierze! Dzialke pod dom kupilismy w dwa tygodnie a dzialke swoja, ktora mialam w rodzinnym domu sprzedalam w kilka minut zaledwie!! I udalo sie. Kasa na koncie wiec mozna zamawiac wiezbe dachowa. [/img]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia