Dziennik GIERGI - marzenia z dzieciństwa
O rety ...ale mam do opisywania
Przez awarie z komputerem byłam odłączona od wirtualności, przez prawie tydzień.
W międzyczasie odkryłam uzależnienie od forum. Bo bardzo mi go brakowało
Ale zaczynam dnia 18 maja (wtorek) zaczęła się budowa.
Nie powiem, że przed...było wiele kłopotów. Najpierw sprawa z prądem, którego jeszcze nie mamy , bo Elektrownia się opóźnia i w związku z tym prośba do sąsiadów. Jednak tu nie było tak łatwo. Nikt nie chciał nam użyczyć, na czas budowy. Sąsiad po prawej kręcił nosem, a żona jakaś obrażona była (pewnie za usytuowanie budynku), sąsiadka u góry te ż nie , bo jej prognozy zburzę. W końcu zlitował się sąsiad z naprzeciwka (i chwała mu za to Także problem jeden mieliśmy z głowy.
Murarze przyjechali o 8:30 rano we wtorek. Nie powiem, że mój luby zaspał z wrażenia i wożąc ostatnie deski do szopki i drzwi, przybył o 5 minut za późno. Ale nic szopa stanęła (z pomocą taty). A murarze jak tęgie chłopy skręcali zbrojenie. Było ich tylu i tak się uwijali z robotą, że pod wieczór przyjechały 2 gtuchy i zalali ławy;))) Potężne ławy 70 cm stado słoni nie rozwali.
I tak skończył się dzień pierwszy. Nie omieszkam w tym momencie zaznaczyć, że była mała nerwówka. I trzeba było kursować po kasę za gruchy do domu.
Jak na razie wszystko dobrze poszło. Na drugi dzień była zadymka piaskowa, także jestem urodzona w czepku, że wylali we wtorek, bo w środę to nie byłoby żadnych ław.
Poczułam już tą budowę po rachunku za komórkę jeździe na oparach w samochodzie i stresie
W poniedziałek mają kłaść bloczki fundamentowe. Jutro jadę do hurtowni zakupić cement, wapno w płynie i zamówić piach.
A pieniądze maleją i maleją w czeluściach mojej szuflady, czy aby starczy ?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia