Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    160
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    175

Dziennik budowy RENI


Renia

597 wyświetleń

Po powrocie z budowy dzwonię do pana D., że chciałabym przed godziną 8 rano (beton miał tak przyjechać) dokonać poprawek w zbrojeniu w stropie, bo przed chwilą był na budowie mój znajomy, który zalecił wiele poprawek i trzeba byłoby od 6 rano postawić ludzi do roboty, żeby do 8 godziny zdążyli to zrobić.

Pan D. po drugiej stronie słuchawki najpierw nie mówił przez chwilę nic, a potem zaczął "bluzgać" łaciną, że jak k...a mi sie coś nie podoba, to on sie wycofuje z zalewania stropu jutro, ludzi nie przyśle, a to, że beton na rano zamówiony, to go nic nie obchodzi.

Następnie stwierdził, że ma mnie dość, bo bez przerwy sie go o coś dopytuję, dociekam, czytam głupie książki w których są tylko bzdury, grzebię w jakimś internecie...itp. No i że jemu kierownik dał upoważnienie do odebrania roboty, więc on sobie nie pozwoli na to, żeby mu jacyś obcy ludzie po budowie chodzili i dawali wytyczne, bo on wytyczne dostał od kb i wykonał je wszystkie. Ja mu grzecznie mówię, że samemu po sobie roboty sie nie odbiera, odbierać ma niezależna osoba. Na to on, że żadna obca osoba nie będzie odbierała roboty, bo kb byłby niezadowolony po powrocie, że obcy sie wtrącał w ich sprawy. No i że każdy inżynier co innego twierdzi, ile inżynierów tyle różnych zdań.

Widząc, że niewiele wskóram kłócąc sie z nim do upadłego i odowadniając swoje racje, zaczęłam "łagodzić" rozmowę tak jak potrafiłam.

Wreszcie wydusił, że kb ma swoja zastępczynię-asystentkę, która może rano przyjść i sprawdzić, czy faktycznie jest coś źle zrobione. Skwapliwie zgodziłam sie na takie rozwiązanie.

 

Wstałam o 4.30 rano, ubrałam sie i pojechałam autobusem na działkę. Byłam przed 6.00. Na budowie byli już ludzie pana D., którzy bąknęli mi, że jest on wściekły i za chwilę jedzie po panią inżynier.

Po 15 minutach pani inżynier przyjechała, weszła na górę, popatrzyła, nie bardzo widziała co by tu można było poprawić, więc powiedziałam jej po kolei gdzie wczoraj znajomy widział błędy.

Pokiwała głową, powiedziała, że można i tak zrobić i inaczej też będzie dobrze. Dla świętego spokoju kazała dodać pręty tu i dodać pręty tam, poprawić tu i poprawić tam...

Ja już zupełnie zgłupiałam, w końcu kto miał rację, gdybym na nią nie naparła, to może nie byłoby żadnych poprawek ?

Ludzie pana D. dość niechętnie i z ociąganiem porawili zbrojenie.

 

Podziękowałam jej za wizytę i za moment nadjechała gruszka z betonem. Ledwo zdążyliśmy !

Musiałam zejść ze stropu, bo pompa chlustała okrutnie. Obserwowałam wszystko z dołu, ludzie na górze rozgarniali beton na balkonie i nad łazienką oraz na łączeniach płyt kanałowych i obok kominów.

Zabrakło nam 1 m3 betonu na schody, pan D. źle wyliczył. Szybko telefon do betoniarni i po pół godzinie przyjechała druga, mniejsza betoniara. Ten jeden metr betonu kosztował dużo drożej niż pozostałe - transport całej betoniary tyle samo kosztuje co i jednego metra. Pan D. powiedział, że pokryje koszt transportu. O key przynajmniej tutaj stanął na wysokości zadania.

Po godzinie wszystko było rozgarnięte. Nie wiedziałam czy dobrze czy źle, bo nie mogłam wejść na górę i sprawdzić. Drabina była stroma, a strop wysoko, bałam się wchodzić.

Dostałam wytyczne od pana D. żeby okolo godz, 14.00 polać pierwszy raz wodą z węża, słońce wychodziło zza chmur i miało przygrzewać.

Miałam dzień urlopu, więc wróciłam do domu.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...