Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    160
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    175

Dziennik budowy RENI


Renia

635 wyświetleń

W środę rano muszę dzwonić po półgodzinnym oczekiwaniu na dostawę wełny, bo się spóźniają. Wreszcie po interwencji przyjeżdża samochód z wełną, siatką i klejem. Noszę do budy duże paki wełny. Klej do garażu wnosi pan, bo ciężki jak licho.

 


Wracam do pracy i czekam na telefon od pana D., że ludzie wreszcie przychodzą do mnie na budowę. Nic, głucho. Dzwonię ja. Mówi, że w czwartek przywiezie na budowę kb, żeby oglądnął więźbę i dał wytyczne odnośnie wysokości kominów i dalszych prac.

 


W czwartek jesteśmy wszyscy na budowie. Kb ogląda wszystko pobieżnie, mówi, że dobrze i zaleca dodać słupy pionowe pomiędzy płatwiami a górną belką w kalenicy. No i podstawione klocki między jetki a górną część ścian. Kominy muszą być wyższe, znowu muszę zamówić następne pustaki wentylacyjne i gazowe oraz kamionki.

 

 


Będąc na ogrodzie i oglądając z daleka komin klinkierowy zauważam, że jest krzywo położona czapka. Pan D. mówi, że poprawią. Kb niczego nie dostrzega, dla niego wszystko jest o key.

 

 


Pytam pana D. kiedy wchodzą, może w piątek ? Mówi, że nie w tym tygodniu, bo gdzie indziej kończą. W obecności kb obiecuje, że jak wejdą w poniedziałek, to do końca tygodnia skończą wszystko.

 


Nie pasuje mi to odciąganie terminu, mam wolną sobotę, mogłabym dopilnować.

 


Pan D. prosi o pieniądze na blachę rudego koloru do obróbek dachu, mówi, że sam ją kupi. To dobrze, ja nie będę musiała nigdzie jeździć i tracić czasu.

 

 


W sobotę jadę na budowę, bo mają dowieźć zamówiony towar, chcę również zdać 7 palet EURO, za które zapłaciłam kaucję, mija już termin zwrotu. Palety są przyłożone resztkami cegieł, pustaków, boazerii...porządkuję to wszystko, przenoszę w inne miejsce. Wszystkie palety czyszczę z ziemi, są gotowe.

 


Pan D. zamówił za dużo pustaczków na słupy podtrzymujące daszek nad gankiem, przenoszę je i układam w stos, przydadzą sie może kiedyś na słupki przy bramie wjazdowej.

 


Wszystko jest ciężkie, jestem zmęczona.

 


Słońce świeci, ale jest zimny wiatr, znowu kolejna słoneczna sobota nie wykorzystana i kolejny tydzień opóźnienia.

 


Dach rozbabrany czwarty tydzień, komin gazowy dalej nie odkuty od stropu.

 


Jestem kompletnie zrezygnowana i myślę, że pozostaje mi tylko cierpliwie czekać.

 


Nie pojawiają się z towarem, więc jadę do domu, bo szkoda mi soboty. Sami sobie poradzą.

 

 


Następny tydzień mam szalony, będę pracować od 8.00 do 19.30. Nie wiem jak dopilnuję budowy ???

 


Smutno mi i przykro i chce mi się płakać.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...