Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    160
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    184

Dziennik budowy RENI


Renia

683 wyświetleń

Z rozpędu zmieniłam też wszystkie okna w mieszkaniu na plastikowe, bo po 15 latach w czasie wiatrów firanki powiewały jak flagi na maszcie. No i pokój syna został odświezony, nowe meble, nowe spanie. Wszystko stare poszło pod smietnik ! Plakaty i zdjęcia z Nirvaną poszły do pudełka, bo żal tak nagle rozstawać sie z przeszlością. Przyszłośc puka do drzwi w postaci czarnowłosej, bywa teraz u nas często, jak dobrze, że jest po remoncie, było okropnie, a do nowego domu jeszcze daleko ! ! ! ''

 

 


Dostajemy zaproszenie na wakacje do Francji, do rodziny i juz wiem, że w tym roku nie zrobie na budowie nic. Przed wyjazdem zawsze spore zamieszanie - kupowanie brakujacych rzeczy, prezentów, telefony w tę i nazad. Tam prawie miesiąc, potem po powrocie w pracy podwójna ilość roboty. Ale rzadko jeździmy, raz na kilka lat.

 

 


Któregos dnia w maju dostaje telefon od sąsiadów z przeciwnej strony, że chcieliby ciagnąć gaz razem z nami, trzeba tylko załatwic formalności. Niektórzy z nas muszą innym wyrazic zgode na wejście na działke, bedzie wspólna umowa z Zakładem Gazowniczym. Ja musze uzyskac zgode od mojego sąsiada, juz raz mi ją dał jak składalismy wspólny projekt przyłączy gazu na ZUD, teraz musze miec drugi taki sam dokument. Ide do niego i prosze, zaczyna sie wykręcać, szukac powodów żeby mi odmówić. W koncu stwierdza, że on z gazu bedzie rezygnował, bo juz zamontował piec na węgiel i nie będzie go zmieniał na gazowy.

 


Pytam sie dlaczego w takim razie składał projekt przyłącza gazu na ZUD, skoro go nie chce. Kreci głową i mówi, żeby mu zwrócic jego pieniadze za wspólny projekt, mapę oraz odstepne, które zapłacilismy wspólnie sąsiadom dwa lata temu za zgode na ciagnięcie gazu z ich działki. Już rok temu z 4-sosbowej spółki wycofali sie sąsiedzi "od zachodu", zwracalismy im pieniadze, teraz on sie wycofuje, też chce zwrotu pieniędzy. Zostajemy we dwie z sąsiadką (dwie działki przede mną). Ona sie oburza i twierdzi, że jak mu zwrócimy wszystkie pieniadze to będzie miał gaz za darmo, bo żeby go do mnie podprowadzić trzeba przejśc przez jego działke. Jemu wyraźnie chodzi o to, żeby miec gaz za darmo.

 

 


O nowych rodzinach "z drugiej strony" chętnych do wspolnego gazociągu dowiaduje sie ten sąsiad, który dostał odstepne dwa lata temu, żąda pieniędzy od tych "nowych". Na nas krzyczy, że my rozporządzamy JEGO GAZEM !!! i wchodzimy w nowe spółki.

 


"Nowi" nie chca płacić, robi się cyrk. Nikt nikomu nie chce płacic, a ja chyba zostane bez gazu. Cały czerwiec proszę, rozmawiam, noegocjuję, jeżdże do Zakładu Gazownictwa, gdzie do działania mobilizuje mnie pracownik. W końcu "nowi" płacą kolejne odstepne temu sąsiadowi, natomiast "mój" sąsiad udaje Niemca, jest obrażony i robi łaske, że ze mną rozmawia. Sąsiadkę traktuje tak samo. Teraz twierdzi, że mu kopanie rowków nie pasuje, trawnika szkoda.

 

 


Zostawiam wszystko w diabły i jade na urlop, zapominam o całym świecie i o sąsiedzie, który bez przerwy dąży do zatargów.

 

 


Po powrocie zaraz na drugi dzień dzwonie do sąsiadki, słysze tylko narzekanie, że traktuje ją jak piąte koło u wozu, na zmianę z żoną prowadzą grę, wyraźnie im imponuje to, że inni są od nich zależni, a oni mają władzę.

 


Pracownik z Zakładu Gaz. dzwoni do mnie i mówi, że jak nie załatwimy tego teraz, to przed zimą nie zdążą pociagnąc gazu, bo musza miec czas na przetarg itp.

 

 


Ide znowu do sąsiada, podsuwam mu druk do podpisania z Z.G., on na to, że musi skonsultowac z prawnikiem treśc tej zgody. Ręce mi opadaja. Dzwonie do Z.G. i mówie w czym rzecz, pracownik dzwoni do sasiada i pyta co mu w druku nie pasuje, robi sie znowu cyrk. Jeden drugiemu tłumaczy.....obiecanki, może jutro, zastanowie sie, przemyslę, porozmawiam z żoną.... a czas biegnie.

 

 


Mój mąż nie może już tego wszystkiego słuchać, znowu słysze, że w bloku jest fajnie i nie ma sk.....ynów, tylko normalni, uprzejmi ludzie. Twierdzi, że nie będzie mógł mieszkać w takim sąsiedztwie, ja go uspokajam........

 

 


Za setnym razem, po stu telefonach i stu wylanych łzach wręczam pieniądze sąsiadowi, a on podpisuje mi zgodę.

 

 


Umowę z Z.G. podpisujemy w ciagu kilku dni, ogłaszaja przetarg. Jest wykonawca. Nawet nie potrafie sie cieszyć, muszę odreagować, może sobie cos kupię na poprawę humoru ?

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...