Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    160
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    186

Dziennik budowy RENI


Renia

627 wyświetleń

Zostawiam pokaźną sumkę w Zakładzie Gazowniczym i czekam na sygnał o rozpoczęciu prac. Niedługo odzywa sie wykonawca z prosba o zakup skrzynki i przyjazd na działke. Na drugi dzień zawozimy z mężem żółtą skrzynke i omawiamy wszystko, pomimo, że panowie mają dokładny projekt. Zaznaczamy na scianie domu miejsce na skrzynke gazową. Za dodatkową opłata panowie podkuja troche ściany, żeby ja wsunąć i przymocować. Przy okazji rozgarną troche spychaczem kupke piachu przed domem. W sąsiednich 3 domach również będzie gaz, wszyscy sie cieszą. To ostatnie kopanie w ziemi, wszystkie media sa już w domu ! Trawnik sąsiada zostaje naruszony dokładnie w tym miejscu, gdzie koła samochodu przejechały rok temu i był o to taki raban. No, ma sąsiad gaz za darmo.

 


Po kilku dniach jest telefon, że roboty zakończone. Rozliczam sie z panami i...nabieram ochoty na małą robótkę.

 


Jest tak pieknie, cieplo, slonecznie. Zrobie wylewke na tarasie, żeby w końcu spadek byl od domu, przygotuje równy "podkład" pod przyszłą izolacje przeciwiwlgociową. Dzwonie do pewnego wykonawcy, rozmawia mi sie dobrze, jest chętny, mówi, że dostarczy potrzebne materiały i betoniarke. Zalezy mi na sobocie, żeby sobie przypilnować, niechetnie się zgadza, bo podobno w sobote pracują sporadycznie.

 


W sobote przyjezdzam o okreslonej porze, za garażem stoi juz kupa piasku i sporo worków cementu, panowie tez są. Zabieraja sie do roboty. Pracuja na kolanach, przykładaja co chwile poziomicę, wszystko równiutko, dokładnie. Jestem zadowolona. Ładnie to wygląda. Po poludniu kolo 15.00 robota jest skończona, dzwonie po męża żeby po mnie przyjechał, bo zmarzłam na kość, pomimo slońca wiatr dawał sie we znaki, w końcu to październik.

 


Nakazuja mi nazajutrz przyjechac i lac wodą. W niedzielę przed poludniem jedziemy z mężem, on odkreca wode, ciagnie na poddasze węża a ja zaczynam polewać. Sloneczko świeci cudnie, jest tak pięknie, z góry widac z tyłu ogrodu zaorane pole sąsiadki, jest cicho, spokojnie, gdyby nie domy obok, mozna byloby pomyslec, że to prawdziwa wieś. Dwa domy dalej słychac kozy, stoją sobie w ogrodzie i beczą. Ach jak chciałabym już tutaj mieszkać !

 


Ten ogród będzie taki duży - dla osoby wychowanej w klatce na papugi 6 arów trawy to prawie preria

 

 


Po dwóch tygodniach ciagle jest cieplo i świeci słońce, mobilizuje moich panów do wyjazdu na budowe, trzeba troche zabezpieczyc tą piekna wylewke na zime. Kupujemy w pobliskiej hurtowni czarną folie i jedziemy. Mąż rozkłada folie, syn nosi resztki pustaków, które układa dookoła wzdłuż brzegów. Wiatr wieje mocno, folia fruwa, denerwujemy sie wszyscy, ale w końcu robota jest skonczona. Folia lezy równo, woda będzie spływac od domu, na cztery miesiące to wystarczy, potem cos wymyślę.

 

 


Syn pyta z zaciekawieniem jakie prace planuję na wiosne i kiedy sie tu wprowadzimy. Mówie, że za dwa lata.

 


Instalacje, tynki, wylewki, schody na zewnatrz, ocieplenie poddasza, okna, ocieplenie domu - to główne roboty. Potem po przerwie kosmetyka - płytki, parkiety, malowanie, meble.

 


Wszyscy wracamy do domu w dobrym humorze, mysle, że każdy z nas ma w sercu nadzieje na "lepsze jutro".

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...