Dziennik budowy RENI
Zaglądam rano przed pracą, juz cała góra wytynkowana, wyszli na klatkę schodową, muszą zgubic taki gzyms stropowy, wystaje trochę....
Codziennie zamawiam dla nich drugie danie w barze, bo zgodziłam sie z posiłkiem, oczywiście za to mniej od metra o zlotówkę...
Przyjeżdżają podobno przed 5 rano, sasiadka mówiła, że sie troche tłuką betoniarką....i budzi sie wczesniej. No i głosno rozmawiaja...może wytrzyma jeszcze parę dni
Teraz mnie oświecilo, że te szpary koło komina musza byc zatkane wełną mineralną.... Jessssu zaćmilo mnie kompletnie, wytynkowali zostawiwszy szpare, jeszcze listwy metalowe dali. Musze jutro szybko kupic tą wełnę i powiedziec im żeby ją upchali. Nie doszli jeszcze do salonu na dole, ale na górze wszystko do poprawki !
Cholera, za malo mam czasu żeby o wszystkim pamietać i o budowie i o terminach w pracy i o tym co na obiad w domu, żeby nie padli na twarz z głodu i o tym, że niedlugo kot w hodowli ma sie okocić i mam sprawdzic co sie urodzilo i ewentualnie potwierdzic zamówienie. No i znowu sie uczę....do marca następnego roku....kurcze cóś za bardzo szarżuję, ale chyba inaczej nie potrafię żyć, trafiła mi sie okazja za pieniądze unijne, żal nie wykorzystać....taka jestem pazerna na wiedzę, ale własnie dzieki niej funkcjonuję. To cała ja - nie usiedze na fotelu przed telewizorem przy tasiemcowych serialach....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia