Dziennik budowy RENI
Tymczasem ekipa od ociepleń zabiera sie do przykręcania profili na poddaszu... Zjeżdza wełna Isover i płyty kartonowo-gipsowe. Ma być 15 cm między krokwiami i 10 pod, w poprzek. Będzie ciepło. Wykonawca śmieje sie ze mnie, że będzie za ciepło.... Praca posuwa sie szybko, ekipa jest dobrze zorganizowana i dokładna. Uzgadniam z szefem zakup ocieplanych schodów na strych i płyt OSB 220 mm na podłoge na strychu. Wszystko pojawia sie za dwa dni i czeka na montaż. Strych jest już ocieplony, położyli 15 cm wełny między krokwiami, aż do kalenicy i podpięli to sznureczkami na gwoździkach.
Na budowie jestem rzadko, bo dużo pracy w firmie... Cztery projekty złożone w terminie oczekują na ocenę, troche to potrwa.
Mogę pomału myślec o urlopie w sierpniu, wtedy planuję wykonczenie tarasu i balkonu oraz schodów zewnętrznych. No i te nieszczęsne kominy czekaja na poprawkę. Zmolestowałam jednego faceta do tej poprawki, zakupiłam jakies silikony dekarskie, drogą tasmę, polepił, poprawił, podokrawał kawałki dachówek, ale nie dał gwarancji na to....
Leje codziennie, zwłaszcza w nocy, w trakcie wizyty na budowie zauważam mokre plamy na kominach. Zwracają mi na to uwagę również ludzie od ocieplenia. Tylko mi sie serce kraje, wykonałam chyba z 20 telefonów w sprawie kolejnych poprawek, NIKT nie ma czasu. WSZYSCY maja terminowe prace, duże roboty. NIKT nie chce podjąć sie poprawki. Więc deszcz leje, kominy przeciekają, a ja jestem coraz bardziej zdesperowana. Ktos tam obiecuje mi wykonanie poprawek w sierpniu.....No chyba nie mam wyjścia. Pewnej nocy po przebudzeniu i stwierdzeniu, że deszcz leje jakby sie chmura oberwała, non stop, zaczynam po cichutku płakać..... Z bezsilności.
Na szczęście rano opuszcza mnie melancholia i pędzę na budowę. Sufity i strych są zrobione, czas rozliczyc sie z wykonawcą. Prosze o wystawienie faktury, muszę ją zanieść do banku, gdzie dokonaja przelewu z mojego konta kredytowego. Pani w banku przypomina mi, że za tydzień trzeba "zamknąć" kredyt. A tu jeszcze jedna faktura ma byc za instalacje kotła c.o. i grzejniki.
Podnosze więc alarm o szybki montaż tych wszystkich ustrojstw, wykonawca od dwóch tygodni juz sie przymierza do roboty.... też ma zawrót głowy, kolejka, wszędzie krzyczą żeby już montować centralne ogrzewanie.
Oddaje mu klucz do domu i na drugi dzień przyjeżdżają grzejniki. Wykonawca robi obchód po domu i decyduje o przesunięciu geberitu w łazience na poddaszu o 20 cm do przodu, bo po założeniu karton-gipsu pod sufitem uderza sie o niego głową przy wstawaniu z muszli (której jeszcze nie ma).
Na ścianach w łazienkach i w kotłowni lśnią białe "drabinki".
Zaczynam interesowac sie tematem płytek....... Jakim cudem dokonam właściwego wyboru ???
No i kominek czeka na uzgodnienie..... jaki wkład, jaka obudowa, w jakim stylu ??? Trzeba robić rozprowadzenie ciepła na poddasze....
Zaczyna mnie ogarniać strach, nie jestem projektantką, to wszystko trzeba zgrać nie tylko kolorystycznie, na jakis styl trzeba sie zdecydować....
Na razie wiem tylko, że NA PEWNO nie będzie to styl nowoczesny (po mojemu zwany "szpitalnym"). NIENAWIDZĘ nowoczesności, szkła, prostych kanciastych brył, chromoniklowych "nóg", połyskliwych płytek na podłodze, na których można sie zabić i każdy brud widać jak na patelni.
Musi być swojsko, przytulnie, ciepło, w tym domu chciałabym po pracy odpoczywać i czuć sie dobrze......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia