Dziennik budowy RENI
Odzywa się pan od płytek, jest gotowy do pracy. Biorę półtora tygodnia urlopu i spędzam go na budowie. Pan L. zabiera sie do czyszczenia tarasu z pozostałości tynków. "Jeździ" młotkiem miejsce w miejsce po wylewce i po odgłosie poznaje gdzie jest coś do skucia. Ubytki na tarasie zostają pokryte odpowiednią masą. Następnie nanoszony jest szlam uszczelniający w trzech warstwach, równocześnie przyklejana jest taśma pomiędzy ścianą domu a płytą tarasu. Jest bardzo droga ! Ją też smaruje się szlamem. Woda nie ma żadnych szans ! Na skraju tarasu przyklejana jest listwa okapowa, która ma "wejść" do rynny. Pojawia sie problem umocowania rynien..... Garaż oklejony jest 10 cm styropianu, nie można go dziurawić. Pan L. wymyśla aluminiowy płaskownik zgięty pod kątem 90 stopni, który mógłby być przyklejony od góry na tarasie (trzeba będzie wyrżnąć w siatce narożnikowej 3-cm - trowe wgłębienia). Nie ma takich gotowych płaskowników nigdzie, trzeba to zrobić na zamówienie. Jadę więc z mężem na ul. Siemieńskiego i usiłuję coś skombinować..... Chłopcy na magazynie nie bardzo widzą z czego można byłoby to zrobić. Już tracę nadzieję kiedy jeden z nich pokazuje mi płaskownik 5 mm grubości i oferuje sie go pociąć na 20 kawałków po 20 cm długości. Konsultuję to telefonicznie z panem L., może być ! Płaskownik zostaje pocięty, ale jest problem żeby go zgiąć pod katem, po prostu aluminium sie złamie ! Poza tym oni nie maja czym tego zrobić. Musze szukać możliwości gdzie indziej. Dzwonie do znajomego dacharza, który reperował kominy i otrzymuje adres, gdzie robią takie rzeczy "na gorąco". Na drugi dzień rano mąż załatwia sprawę sam.... Trochę to kosztuje, ale problem jest rozwiązany. Pan L. wyrzyna piłką miejsca w narożnikowej siatce i przykleja klejem do płytek aluminiowe płaskowniki do których zostaną przymocowane rynny. Po kilku dniach przygotowań można wreszcie przystąpić do przyklejania płytek na taras, to około 32 m2 ! Pan L. wyrównuje klejem nierówności zachowując równocześnie spadek. Wszystkie prace wykonywane są wyjątkowo starannie. Taras "podzielony" zostaje na trzy części, wykonane zostają dwie dylatacje, płyta tarasu zostaje przecięta i zaklejona taśmą, na to znowu szlam w dwóch warstwach.... Dzięki tym zabiegom taras będzie mógł pracować i nie popęka.
A wszystkie prace powoli, bez pośpiechu, dokładnie..... genialnie !!!
W wolnych chwilach otrzymuję od pana L. mnóstwo fachowych porad odnośnie dalszych etapów wykończeniówki. Bardzo chciałabym żeby zrobił obydwie łazienki, przedpokój i wiele innych rzeczy.... Ale on ma kolejkę klientów .... mój taras robiony jest "w przerwie".
Pod koniec urlopu taras jest pokryty płytkami, pozostaje tylko fugowanie.
W ostatnim dniu kładzenia płytek niespodziewanie przyjeżdżają balustrady.... Trzeba je wciągnąć na taras na linach, więc samochód staje za garażem. Po pół godzinie balustrady leżą na deskach, montaż rozpocznie sie nazajutrz.....
Oglądam z ciekawością to, na co czekałam miesiąc. Są pięęęęęęęęęęęękne !!! Dokładnie takie jak chciałam, jakie były na zdjęciu. Genialny wykonawca !!! Wspaniały nastrój psuje tylko fakt wysokich kosztów, no ale wychodzę z założenia, że balustradę robi sie raz na całe życie więc warto zaszaleć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia