Dziennik budowy RENI
Wrzeszczę na męża w obecności wykonawcy, bo nerwy puszczają mi kompletnie .... znowu pretensje i niezadowolenie i nieprzyjemny ton. ZAWSZE to samo. I NIGDY nie będzie inaczej. Już to wiem. Po przeprowadzce będzie jeszcze gorzej !
Nic to. Działam dalej. Kupuję w castoramie klamki, bo nie mogę się doczekać na te z internetu. Wykonawcy zapowiadają bliski koniec, już nawet stylowa szafa w przedpokoju złożona i stoi na swoim miejscu, wygląda pięknie. Trzeba ją tylko wymyć i zakonserwować jakimś środkiem do antyków. I wysprzątane jest z grubsza.
Muszę szybko przewieźć rzeczy kupione na allegro, zdążą jeszcze zamontować lampy i kinkiety. Z samego rana zamawiam bagażówkę i przewożę trochę sprzętów. Szybko instruuję gdzie co ma być i wyjeżdżam w delegację do Warszawy na 2 dni.
Po powrocie nie mam czasu na wizytę w domu, wiem tylko, że wszystko zrobione. Nawet piec c.o. i zasobnik z ciepłą wodą podłączony ....
Otrzymuję też wiadomość, że wybrane przeze mnie agd jest dostępne. Zamawiam e-mailem i obiecuję przedpłatę w czasie weekendu. Jest szansa, że za tydzień wszystko będzie już w domu. Transport bezpłatny.
Teraz tylko jakąś kuchenkę gazową używaną muszę skombinować .... bo przez pół roku mebli w kuchni nie będzie.
A wykonawcy przedkładają mi rozliczenie finansowe ..... nakupili różnych rzeczy za te parę miesięcy i teraz kwota powala mnie z nóg !
Ale i wentylator w łazience jest i półki do spiżarki kupione i nawet zapas żarówek do lamp jest zrobiony ....
Nie, nie koniec jeszcze wszystkich robót, tylko mała przerwa, w kolejce czeka ta nieszczęsna spiżarka, półki trzeba wyrzynać, bo ta wnęka nierówna ....
No, jeszcze kolejny tydzień czekania .......
A mnie codziennie boli głowa, to chyba ciśnienie, nawet nie mam czasu mierzyć .....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia