Dziennik budowy RENI
Przypadkiem znajduję się w okolicy pracowni dekoratorskiej. Mam pół godziny czasu do spotkania, więc wchodzę do środka by coś pooglądać. Znowu powraca temat zasłon w salonie i firanek ....
Przepiękna tafta w zielono-miodowo-żółte pasy ..... właścicielka zachęca mnie do oglądania. Rozmawiamy o aktualnych trendach, wybieramy tkaniny na zasłony w tonacjach pasujących do żółtego salonu i zielonej biblioteki. Umawiamy się na sobotę na budowie.
Muszę jednak przesunąć spotkanie na kolejną sobotę, bo dokumenty do przetargu na poniedziałek są ważniejsze Znowu wygrywa praca. Ale czymś przecież muszę zapłacić za te zasłony i karnisze .....
Pozbyłam się ostatnio sporej kwoty, bo wreszcie za odwodnienie domu wykonane w kwietniu trzeba było zapłacić.
A zwrot różnicy z podatku VAT, który tydzień temu wpłynął na moje konto pokryje akurat pralkę, zmywarkę i lodówkę .....
A dzisiaj znowu czuję się źle. Po śniadaniu znowu ląduję w łóżku i leżę bez ducha .... Boli serce, mam duszności i ciśnienie chyba jest wyższe.
Tak mi dobrze jest jak sie nie ruszam !
Niech nikt mnie o nic nie prosi, nie odzywa sie do mnie, niech nie muszę nic robić, o niczym mysleć, bo nie mam na nic siły. Tylko tak leżeć chcę .....
Dobre nie trwa niestety wiecznie. Odzywa sie komórka ... Pani dekoratorka przypomina mi o dzisiejszym spotkaniu.
Chyba nie mogę przesuwać spotkania po raz drugi ..... pomyśli, że coś kręcę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia