Dziennik GIERGI - marzenia z dzieciństwa
Kolejne starcia na polu budowy.
Wczoraj miałam małe napomnienie do moich murarzy. W sumie nie wiem, czy do nich nie czepiam się dla zasady, bo wszystko jest prosto, tylko zauważyłam, że czasem nie dbają o oprawę estetyczną, poza tym wkurzyłam się, bo jak przyjechałam na plac budowy...to wszędzie było porozrzucanych pełno gwoździ. Nie podoba mi sie cos takiego zwłaszcza, że nie trawię tego jak sie cudzej własności nie szanuje. Dlatego zrobiłam murarzom lekcje pt"napomnienia" Przeprosili i obiecali poprawę
A dziś musiałam się bawić w przewoziciela stempli swoim samochodem (biedny ale go dobiłam tą jazdą). Stemple trzeba było odebrać w środku dnia, więc musiałam sie urwać w połowie pracy (grrr), potem godzinne stanie w korkach naszego ukochanego Gdańska (o 10 ??). A potem 2 kursy po 40 brakujących stempli. Murarze, po wczorajszych napomnieniach byli mili jak baranki i z wszystkiego się tłumaczyli, wyjaśniali i przepraszali.
NIe lubię nigdy nikogo napominać , bo mam chyba za miękkie serce. Zresztą nie jest tak źle ... I sprawa była zakończona.
Jutro już termin zaklepany lejemy strop. Jeszcze tylko wizytacja nadzoru budowlanego i można zaczynać. Teraz tylko muszę odprawiać modły aby spadł deszcz.
Przepraszam wszystkich tych, którzy będą odpoczywali nad morzem....Wybaczcie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia