Dziennik budowy RENI
Znów jadę do tych mebli kuchennych. Panowie już czekają pod domem. Trzy szafki przerobione, zaczyna się montaż. Dokładnie mierzą, nie śpieszą się. Trzeba odłączyć prąd z kuchni żeby zamontować trzy punkty świetlne pod szafkami, szukamy w rozdzielni właściwego przełącznika, bo nie wszystkie są opisane. Znajdujemy po chwili i można bezpiecznie zarobić końcówki.
Następnie drzwiczki do zmywarki, potem cokoły z takim przeźroczystym wykończeniem na dole, żeby nie nabierały wody z mopa.
A potem montaż rury w okapie, króciutka będzie, tylko do poprzecznej deski pomiędzy szafkami, powyżej musi być rura spiro .... bo inaczej kratka wentylacyjna byłaby przysłonięta do połowy.
Na koniec ozdobna listwa nad meblami, jest z tym zabawy co niemiara, bo boczne półeczki są cofnięte i trzeba tę listwę dociąć w tym miejscu dwukrotnie pod kątem 45 stopni.
Czas się dłuży a ja umówiona jestem w pracy na 14.00 na ważną rozmowę. Mąż przyjeżdża i mnie odwozi, wróci do domu i poczeka na koniec roboty.
Tylko drzwiczki z szafki "zlewowej" po raz drugi do małej przeróbki, bo nie przylegają tak jak trzeba.
Montaż urządzeń agd w kolejce będzie czekać, ale to dopiero po zamontowaniu blatu.
Teraz trzeba mieć zlew !
W biurze oferowano mi model franke z baterią z wyciąganą wylewką za 1.525 zł, wstrzymałam się z potwierdzeniem zamówienia.
Szybko szperam w internecie i znajduję za 1.244 zł z dostawą. Zamówienie trwa kilka minut i już mogę zastanowić się nad wyborem firmy kamieniarskiej - trzeba ten blat z granitu organizować.
I już wiem, że nie zdążymy wprowadzić się na Święta Wielkanocne. Nie ma takiej możliwości abym zdążyła wysprzątać dom po budowie i spakować nasze rzeczy. Nie ma też opcji żadnego urlopu, w pracy wyznaczone terminy różnych zadań do wykonania, nic się nie da przesunąć ani o jeden dzień !
Więc ze stoickim spokojem po raz kolejny łamię dane mojemu synowi słowo, że te święta to już na pewno w nowym domu .....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia