Dziennik GIERGI - marzenia z dzieciństwa
Poddasze jest już prawie na wykończeniu. Ale przez ostatnie dni wiele się wydarzyło i być może wiele siwych włosów dostałam
Zdarzyło się coś bardzo przykrego i zarazem głupiego i to jak zawsze przez moją głupotę..a sprawa oczywiście dotyczy moich murarzy, którzy na początku ciu ciu ciu słodziutko mówili, śpiewali i wszystko , a tu któregoś dnia wyskakują mi z nowiną, że mam im zapłacić o tysiąc więcej bo jednak przemyśleli sprawę, i to za mało itp.
Moja głupota sięgnęła tak wysoko (tutaj bije się w piersi), że nie spisałam z nimi żadnej umowy.
Myślałam, bardzo płytkim i dennym sposobem, no bo tak...murarze po znajomości, budujący u znajomego...jaki numer mi mogą wywinąć?, zwłaszcza, że tak słodko gadali i na ich pracę nie mogłam narzekać, no może poza niektórymi niedociągnięciami, jednak nigdy nie było aż tak źle, żebym musiała interweniować.
Ale ...jak widać robota się kończy, a oni myślą jak tu najwięcej wyciułać ze mnie.
Przykre to było bardzo dla mnie (bez sentymentów) zwłaszcza, że w jakiś sposób im zaufałam i nigdy bym nie pomyślała, że wywiną mi takie coś. Zdenerwowałam się i do akcji wkroczył mój ojciec, który z nim rozmawiał wcześniej o warunkach, zresztą przed moim ojcem czują chyba większy respekt (bo ona zna tego znajomego) i być może, że się boją aby coś nie szepnął. Spisaliśmy na prędce umowę, jednak kwota przekroczyła umawianą wcześniej
, bo co miałam zrobić...powiesić ich, wygnać ...gdy już praca na wykończeniu, a nie będe się kłóciła z d....mi, bo im tak i tak się nie przetłumaczy, że było tak a nie inaczej.
Wyszło na to, że za chudziaka na podłodze dodatkowo sobie doliczyli 500 zł, mówiąc, że za to się oddzielnie płaci (co jest kompletną bzdurą bo mówili całkiem inaczej)....ale oczywiście nie wspomnieli słowem o błędach, które oni popełnili, no nic moja strata...ale nie wezmę już ich do tynków i do innych prac.
Ach wolałabym i bardzo bym chciała, aby ta budowa jak najszybciej się skończyła (już mam dosyć ). Bo tak mi zaleźli za skórę, że ledwo się powstrzymuję aby im coś nie wypalić. Ale nic nie będe się zniżała do ich poziomu.
Co do postępów w budowie, to pokoje na górze mają już swoje zarysy, zabrakło 1 palety 12 silikatów (trzeba będzie dokupić ).
Więźba będzie dopiero w poniedziałek, także do końca tygodnia koniec prac, no może zaprowadze w końcu prządek na podwórku i będzie się trzeba wziąść za ogrodzenie.
Mój Jarek przyjechał na tydzień i znów wyjechał....do początku września zostałam sama
Z Elektrownią też jeszcze nie załatwiłam, nawet nie mam czasu, bo jak kończe pracę to wszystko pozamykane i nic nie można załatwić. A jutro jeszcze muszę wybrać klinkier na komin, zdecydowałąm sie na żółty, bo dach zamierzam robić w kolorze grafitowym.......trochę śmiechu warte, że najpierw obstawałam przy czerwonym, potem brązowym a stanęło na grafitwoym. Mam tylko nadzieje, że mi nie odbije i nie zdecyduje się na koniec na zielony daszek
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia