Dziennik GIERGI - marzenia z dzieciństwa
Kurcze jestem wściekła jak nic...dzisiaj miała być więźba na dach i jak zawsze musiało być coś. Facet nawalił, a raczej transport (jak twierdził) i po więźbie zostało tylko wspomnienie
Wkurzyłam się, bo specjalnie się zwolniłam z pracy i czekałam jak głupia, a facet dzwoni 15 minuy przed czasem i mówi, sorry ale dziś mi coś wypadło będe jutro. Dlaczego nikt nie szanuje cudzego czasu.....
No ale nic trudno, mam tylko, że jutro nie nawali z czasem.
Z prac na budowie.....to stanęły już prawie wszystkie nadporoża, zamówić trzeba jedynie 2 palety silikatów, bo zabraknię ;(. No i jacyś gówniarze, znów przy kłódce się bawili.
Ale jestem szczęśliwa, bo dziś otrzymałam dopływ gotówki, ze sprzedaży działki. Nawet nie wiecie jakie to fantastyczne uczucie, że mogę spokojnie spać i nie obawaić się, że nie starczy do końca budowy.
Wiedziałam, że Góra mi zawsze pomoże w kryzysowych sytuacjach
Na czas i w odpowiednim momencie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia