Dziennik Oleńka(dom parterowy, prosty 135m2, dach dwuspadowy
Wczoraj piach nie dojechał ekipa nie dojechała to i ja na budowę nie dojechałam
Śnieg, mróz i zawieje
nic dodać nic ująć
Za to dziś o 10 30 stałam się posiadaczką pikęknego piachu za 350zł .
http://img300.imageshack.us/img300/9455/obraz469.jpg
No by się do piaskownicy nadał, ale trudno w mury pójdzie, będzie żył naszym życiem...chociaż go koty nigdy nie obsikają, niech się cieszy
Położona izolacja z papy termozgrzewalnej
http://img144.imageshack.us/img144/7418/obraz458.jpg
Wróciłam do domu bo mi nogi przemokły, ale wracam bo...strop jedzie A jeszcze nawet cegła na fundamencie nie stoi
Ot jak to jest zawierzyć naturze. Budowa miała się zacząć na początku marca, nadproża, kominy i strop miały przyjechać 2 tygodnie później, a tak mam wszystkie materiały i zero miejsca
Zdjęcia porobiłam komórką to coś może wstawię
18:39
Wróciłam
Czy i Wy tak macie
To jakaś groteska...ale od początku
okoł 11 opuściłam budowę żeby zmienić mokre buty. materiały jechały. Ponoć były "blisko". Pan miał zadzwonić "jak będzie dojeżdżać". Robotnicy (dwóch) czekali żeby kominy schować do garażu.
12 - ani słychu ani widu
13 - jak wyżej, zacząłam dzwonić do PANA. Nie odbierał, nie odbierał...
13 : 40 dodzwoniłam się to FIRMY. Oczywiście, zaraz się dowiedzą co się dzieje
ok 14 - PAN dzwoni, że mnie na budowie nie ma (miał najpierw zadzwonić , że dojeżdża ) i on nie może się rozładować. Ja na to że są robotnicy i może sięrozładowywać spokojnie. No dobra. To sięrozładuje :)
ale...PAN znów się zakopał.Miał jechać lewą stroną drogi, bo jest ona wyżej, jest "ubita" mimo że na wieżchu widać błoto. Pan jednak wiedział lepiej i wybrał prawą stronę drogi, która "wyglądała" lepiej, ale gdzie były w zeszłym roku kopane
-kanalizacja
-woda
-prąd
http://img293.imageshack.us/img293/4245/obraz001r.jpg
tu akurat PAN wpadł w miejsce "po prądzie"
i to pół metra od płotu sąsiada.
http://img238.imageshack.us/img238/2976/obraz009.jpg
Wyglądało to tak jakby za chwilę miał sięz materiałem wywrócić na płot
Kiedy dojechałam, PAN błogo stwierdził że rozładowuje towar na środek ulicy (dużo powiedziane ULICY na środek bagna winien powiedzieć ) bo i tak nie ma jak wyjechać.
http://img238.imageshack.us/img238/6624/obraz006l.jpg
Spytałam się robotników czy belki stropowe dadzą radzę przenieść na budowę? Oni na to:
- "we dwóch??????????"
No to ja za telefon i dzwonię do firmy, że
nie tak miało być, że miały być materiały na budowie złożone, a nie na drodze, że.....że...że...
FIRMA na to, że.... mam rację zaraz do PANA zadzwonią i TO załatwią
Zadzwonili....
...PAN na to do mnie
-"szefowo jak chce szefowa mieć te materiały na budowie to mnie musi szefowa wyjąć"
HĘĘĘĘĘĘ Może opelkiem?
Dzwoni FIRMA
-"załatwiliśmy"...
- ja na to "nie załatwiliście, bo ten PAN każe mi znaleźć COŚ do wyciągnięcia go
- "a nie da rady Pani załatwić? No jakoś sięrozliczymy. I tak trzeba go będzie wyciągnąć, a my daleko jesteśmy"
Fakt. No dobra.
Jak muszę...
Telefon do sąsiada - Rolnika. (ma traktor).
Rezultat: nie ma sąsiada. Dostaję namiar na inny Traktor
Jadę po inny traktor:
Rezultat : nie ma właścicieli
Jadę ulicą widzę koparkę na podwórku. Ostry skręt w bramę:
Rezultat: Koparka zepsuta, "pani pojedzie na rynek tam jest ogłoszenie "koparkowego""
Jadę na rynek. Dzwonię:
Rezultat: koparkowy ma robotę w Bedoniu wraca za tydzień
Jadę kolejną ulicą (Wiączyńską) może Coś znajdę. Nic nie znajduję. Zawracam. Zdąrzyłam nawrócić, w przeciwnyk kierunku mija mnie .... KOPARA
LUDU!!!!
Po hamulcach, szukam nawrotki, nawracam, gnam za koparą, maluch jedzie 30km/h. wuprzedzam malucha, gonię koparę. Mrygam światłami - nic, trąbię - nic. Wyprzedzam, przyhamowuję...facet zwalnia hamuje. Lekko zdziwiony otiera drzwi
- Panie z niebaś mi spadł. HDS mi się zakopał RATUJ!
-' No dobra gdzie?
- tam i tam
- No dobra, a ma Pani linkę?
- nie mam ale zorganizuję (od pierwszego sąsiada-rolnika pożyczę - myślę sobie)
-dobra jedziemy
Jedziemy, dzwonię do Sąsiada- Rolnika. Żona mówi,że ... właśnie wszyscy wyjechali i nie ma NIKOGO
Zatrzymuję się, kopara staje. Mówię
- nie mam linki a Pan?
- no ja też nie mam. a gość od HDSa nie ma????
- nie wiem zadzwonię.
Dzwonię
-"ma pan linkę? bo ja mam Koparę
- nie mam linki nie byłem przygotowany na taką okoliczność ( ciekawe!!! przecierz widział w jakie bagno jedzie już dwa razy ugrzązł!!!!!)
Miły Pan z kopary mówi
- to ja nie pomogę
- no ja to mam pecha. Jak mam koparę to nie mam linki, jak miałam linkę to nie miałam kopary :)
- a od kogo miała Pani linkę.
- od sąsiada L.
- ach od G.L !!!!!!!!!!!!!!!!. Pani poczeka zadzwonię do kolegi też ma koparę w Nowosolnej
- "słuchaj D. Jest tu taka Pani, HDS się jej zakopał. Gdzie? a sąsiadka G.L....
- no niech Pani jedzie pod kościół. On tam będzie czekał, takim to a takim autem
Mało bym go po rękach nie całowała
Jadę pod Kościół. Nowy Pan czeka w auteczku. Jedziemy "zobaczyć sytuację"
Nowy Pan po pierwsze dziwi się jak można się tak zakopać, po drugie poddaje pod wątpliwość umiejętności obsługi HDSa i Auta przez PANA
Jedzie po KOPARĘ, nakazuje rozładunek wszystkiego na środek drogi. Odwiezie materiały sam koparą na miejsce.
PAN rozładowuje HDsa. Niszczy przy tym co najmniej 2-4 pustaki stropowe na paletę.
http://img238.imageshack.us/img238/6089/obraz019.jpg
Łącznie będzie tego z 40 sztuk. Pustakom kominowym tez się dostaje
Belce stropowej też
http://img238.imageshack.us/img238/4605/obraz032.jpg
A propos, czy ta belka jest do użytku?
Przyjedźdża kopara. :)
http://img238.imageshack.us/img238/7219/obraz008.jpg
Przewozi najpierw materiały takimi „widłami”.
http://img238.imageshack.us/img238/9547/obraz010.jpg
HDS odczepiwszy przyczepę, i pozbywszy się ładunku wyciąga się sam. Przyczepę przeciąga kopara. Łapie ją tymi „zębami rekina” za przyczepioną linkę i ciągnie. Żeby ją przeciągnąć pomaga sobie „częścią kopiącą” jak wielką ręką, łapiąc ziemię i przyciągając się jak czołgający się ranny. Przyczepa "szoruje" podwoziem po błocie
Efektem „przeciągania” są „rynny” w drodze głębokości na oko 80 -100cm i dziury od łyżki koparkowej
http://img238.imageshack.us/img238/6033/obraz027.jpg
W końcu materiały stoją
PAN . ( w sumie miły i o niezmąconym spokoju):
-„a czemu to szefowa się uparła mieć akurat dziś ten strop”?
-K**** **Ć To ja CHCIAŁAM DZIŚ STROP.? KU*** M** TO JA CHORA TU DZIŚ PRZYJEDŻAŁAM NA WŁASNE ŻYCZENIE? PRZECIE Ż JA CHCIAŁAM TE MATERIAŁY ZA TYDZIEN DWA!!!!!!!! PO CO MI ONE DZIŚ ? NAWET JEDNEJ ŚCIANY NIE MAM. Za tydzień by było sucho!!! Chciałam za tydzień, ale Ci z FIRMY powiedzieli że strop nie może już dłużej leżeć na magazynie!! (wszystko wykrzyczane niemal na jednym wydechu)
-KU***** to mi powiedzieli że Panie się uparła żeby strop dziś był. Przecież ja po pustaki dopiero dziś jechałem!!!
Z Koparkowym się umawiam że wyrówna „nieco” drogę po sobie. Ale ciężko to idzie. Kopara się ślizga. Efekt mizerny, ale chociaż nie ma tych głębokich rynien na środku drogi. Jak wyschnie nie będzie źle. Ale zostawia „rynienkę” wzdłuż płotu sąsiada. Umyka mi ona. Mam już dość chcę do domu. Płacę, wyjeżdżam…telefon.
Sąsiadka
- chce zakopania „rynny”.Nie mogą przejść do domu
Ma rację, to jedyne miejsce którędy mogą dojść do domu
Mąż zatem pojedzie dziś zakopywać dół. Jutro nie da rady w weekend też
To tyle na dziś
Zdjęciami okraszę opowieść później
Proszę o cierpliwość
Padam z nóg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia