Dziennik Oleńka(dom parterowy, prosty 135m2, dach dwuspadowy
Witajcie
Wczoraj przeglądałam stare pliki na kompie i znalazłam takie zapiski "dziecięcych rozmów"
i tak na wesoło z samego rana je zaserwuję:
Scenka styczeń 2006 Marek ma 2,5roku
Rano, ja wyjechałam do pracy, mamusia się myje w łazience, Adaś (mąż) pyta Marka:
- gdzie Babcia
- w łazience, DUPKE myje - odpowiada Marek
Scenka październik 2005 Marek -nieco ponad 2 lata zaczyna dopiero mówić po ludzku, jeszcze mu to nieporadnie szło.
Ja psikałam dezodorantem pod pachą.
Marek krzyczy ja też, ja też... Ja udaję ,że nie rozumiem (co mu będę chemię pod pachę ładować) i mówię
- nie rozumiem "co ty też'?
- ja..... też pach mam (nie pachę tylko pach - myślałam, że się posikam ze śmiechu)
Scenka styczeń 2006 2,5 roku
Marek już nie nosił pampków od jakiegoś miesiąca. Codziennie ok 5 - 6 rano od jakichś trzech tygodni rrano była następująca scenka.
Marek do śpiącega Adama
- tatusiu już nie jest ciemno
- jest ciemno, śpij
- tatusiu ale już jest jasno, patrz (za oknem ciemnica jak oko wykol)
- Marek śpij jest ciemno
- tatusiu, ja już się obudziłem
- a ja nie, Marek śpij
- dobrze... (chwila ciszy) ... Aaaaa (ziewnięcie) tatusiu już się obudziłem (Adam ignoruje, milczy i udaje, że śpi, na to Marek z grubej rury :
- SIU SIUUUUUU - Adam nieprzytomny biega po mieszkaniu w poszukiwaniu nocnika , zdeptuje różne rzeczy, potyka się o inne, w tym czasie Marek spokojnie zdejmuje nocnego (suchego) pampersa i łaskawie siada na doniesionym nocniku Mówi
- no to bawimy się . :)))))))))
Odkąd odkrył metodę "na siu siu" to rozmowa "przed" była coraz krótsza :)))))))
Scenka Marek 2,5roku
Na gwiazdkowej zabawie w pracy, Marek tańczy z trojgiem innych dzieci w kółeczku. Buzia roześmiana, dziecko po prostu szczęśliwe. Trzymając Matusia (młodszego rocznego braciszka) za rączkę zachodzę Marka od tyłu i pytam
- złapiesz go za rączkę
- TAK!!! - pada odpowiedź od nieodwróconego Marka
Marek odwraca się i widzi brata
- NIEEE!!!!! JEGO NIIIIE :))))))))))) (niestety Matuś był wtedy dla niego "złem koniecznym") :)))))))))))
Matuś jest z tych , co to uwielbiali dać komuś "z baśki". Głowę miał dużą i nie raz z zaskoczenia ( z radości) przywalił niejednemu w : zęby, nosa, czoło itp... Scenka:
Mati (12 miesięcy) się czymś spokojnie bawi, podchodzi Marek ( 2,5roku) i wyrywa to coś i sam się tym zaczyna bawić. Mati ku naszemu ogólnemu zdumieniu, nie zamierza tym razem odpuścić :)))) Zbliża się, kuca. Marek mając dwie ręce zajęte, chce odsunąc Matusia głową, krzycząc przy tym NIEEEE. Mati najpierw chwile siłuje się z nim "na głowy" potem na sekundę odpuścił i ... z baśki mu na całego :))))) Mieliśmy ryk stereo :)))))))
Marek jako niemowlę i małe dziecko nienawidził jazdy samochodem - zawsze się pruł jak opętaniec.
Ja do mojej mamusi – Mamuś wychodzę
Marek – ja TEŻ
Ja – chcę zrobić zakupy
M – ja też chcę
Ja – ale ja chcę też skoczyć do banku!
M – skoczymy razem!
Ja – ale jadę autem!
M – musimy?
Ja – nie musisz, możesz zostać ( z lekką satysfakcją i ulgą w głosie)
M – nie,......... jadę
Ja (zrezygnowana) – to idź do babci, niech cię ubierze
M (obrażony) – sam się ubiorę :0
W sklepie ze słodyczami Marek kupił czekoladkę. Uśmiecha się do pani sprzedawczyni, ale ona nie zauważa, bo wstukuje coś do kasy fiskalnej. Marek po 30s nie wytrzymuje i mówi
- uśmiecham się – Pani nie komentuje
- UŚMIECHAM SIĘ PANIII HI ! HI! HI!
Sierpień 2006
Marek pyta się Adasia:
- czemu wszyscy parkują na działce a my nie
- Bo my nie mamy bramy – odpowiada Adam i dodaje – ale zrobimy
Marek po dłuższym namyśle odpowiada:
- my nie zrobimy, bo nie umiemy. Pan Tadeusz zrobi.
Wrzesień 2006
Na łyżeczkę cukru wkraplam lekarstwo. Marek nie chce go wziąć więc go zmuszam. Popłakał się i mówi
- Ja nie chciałem tego popieprzonego lekarstwa
- .........?????????? mnie wryło. Moje dziecko tak brzydko mówi , ale ze spokojem pytam:
- dlaczego to lekarstwo jest popieprzone?
- Bo posolone cukrem – odrzekło dziecko
Marek wszedł do regału położonego na podłodze i udaje że „jedzie”
- patrz mamusiu co robię!
- masz super autko
- no co ty! To prom kosmiczny
- acha. A ten koc to co to?
- Mamuś to przecież dach!
- Acha. A ta miska to co to?
- Mamuś to nie miska to ładownia!
- Acha, a to pewnie jest kierownica? (pokazuję na poduszkę którą zawzięcie kręci)
- Mamuś no co ty to przecież PODUSZKA!
Marek ma prawie 4 lata maj 2007-05-09
Marek znalazł mój pamiętnik i pyta:
- co to za książka
- mój pamiętnik – odpowiadam
- a przeczytasz mi
- nie
- a dlaczego
- bo pamiętnik to takie miejsce w którym zapisuje się najbardziej prywatne myśli którymi nie chcesz się dzielić z innymi
tu rozmowa się skończyła. Mineły jakieś 2 godziny, w międzyczasie wymieniliśmy wodę w akwarium, podcięłam w nim roślinki. Patrząc na wypiękniałe akwarium, pomyśłam, że przyniosę kotnik z piwnicy i przeniesiemy tam bojowniki. Mówię więc do Marka
- wiesz co sobie pomyśłałam!
- Nie wiem – odpowiedział Marek, ale zrywając się dorzucił- ale już biegnę przynieść Ci pamiętnik ))))
Marek w tym samym co uprzednio wieku. Wieczorem przed snem, był rozżalony że nie dostał żadnego lekarstwa. Ja, Adam i Matuś jesteśmy mniej lub bardziej chorzy a on ZDROWY! Mówi więc do mnie
- mamuś ja też muszę się napić tej gorącej wody z wodą i mąką (????????? Chyba chodziło o baktrim)
- a dlaczego?
- Bo wiesz, ja czuję że też mam katarek, o tu w brzuszku. – i tu ostentacyjnie zakasłał
Mati 4 lata do babci Ewy. Luty, za oknem snieg, 2009-02-25
M – jestem głodny
B – a co byś zjadł ?kanapeczkę?
M – nie
B – to na co masz ochotę
M – na arbuza
B- nie mamy arbuza
M- mamy!
B- gdzie????????/
M- w duży pokoju
B- ???????????? gdzie??????????
M- no w dużym pokoju na oknie - Na oknie, na parapecie od dwóch tygodni rosły sadzonki arbuza w doniczkach
Mati 5 lat.
Babcie wygania Matusia na korytarz żeby zakładał buciki, ale dodaje” Matusiu możesz ciągle oglądać bajeczkę”
Na to Matuś „babciu ja nie mam takiego krzywego oka żeby oglądać z korytarza bajeczkę”
Mati 5 lat. Ja zasypiam na wersalce, babcia poszła po Marka do przedszkola i właśnie wracają. Mati wita się z bratem
Mati - cześć Marek
Marek - cześć gdzioe mama
Mati z pewną taką nonszalancją - Tam leży ta śpiąca królewna
Adam namawia Marka na zimowy spacer, nic nie skutkuje w końcu mów:
Adam - pójdziemy nakarmić kaczuszki
Marek- nieeee
A- ale one są głodne
M- no co ty tata już sto tysięcy osób je nakarmiło
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia