Iskierka Piotra i Ady - babskie spojrzenie
No i w ruch poszła machina urzędnicza.
To nie takie hop siup zacząć budować dom. Konieczne są tysiące mapek, pozwoleń itp.
Zaczęło się chodzenie po urzędach, a to Energetyka, Wodociągi, Gazownia, Urząd Miejski. Jak to wszystko ogarnąć!
Na szczęście Mój Szanowny Małżonek jest osobą dość zorganizowaną i daje sobie świetnie z tym radę.
Wypis z Planu Zagospodarowania Przestrzennego zasiał niepokój w naszych sercach. Na mapie został zaznaczony niekorzystny obszar do zabudowy, przechodzący tak mniej więcej w połowie naszej działki. W tej sytuacji decyzja była jedna – odwierty geologiczne! Jednak zanim na działce pojawił się specjalista, w ziemi testowo wykopy robił Mój Szanowny Małżonek. Odkrycie – pod warstwą humusu jest glina! Po powrocie do domu od razu w ruch poszedł Internet. W wyniku poszukiwań okazało się, że glina to jeszcze nie tragedia. Uff, odetchnęliśmy z ulgą. Prawie, bo jednak z niewielkim niepokojem czekaliśmy na werdykt eksperta. Geolog z ekipą zrobił 3 dziury i stwierdził, że możemy spokojnie się budować, bo faktycznie jest gruba warstwa gliny, ale nie ma wody.
Wstępnie dowiedzieliśmy się, że z prądem i wodą raczej nie będzie problemu. Z gazem niby też, ale od wyniku oględzin eksperta będzie zależało ile dostawa gazu będzie nas kosztowała. Jeśli okolica będzie dawała szansę na rozwój sieci gazowniczej (jednym słowem jeśli będą jeszcze inni chętni) to będziemy ponosić niewielki koszt przyłącza do domu, w przeciwnym wypadku koszt wzrośnie wielokrotnie.
Teraz czekamy na oficjalne odpowiedzi w sprawie mediów.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia