Chatka Azymutów
Zima trwała niemiłosiernie dłuuuugo, w tym czasie nabieralismy koncepcji, co robić dalej. Wiedzieliśmy już, że budynki gospodarcze trzeba zburzyc bo są brrr.... Stodoła na jakiś czas zostanie przechowalnią- przyda się na jakieś drewno czy nawet chwilowe przetrzymanie materiałów budowlanych (zawsze dach to dach). trzeba było się zdecydować też co do ogrodzenia- z czego robimy i ile grodzimy- czy tylko podwórko, czy może też sad czy może całą działkę aż pod las 1.8 ha).
Kiedy stopniały śniegi zaczęło to wyglądać mniej więcej tak:
dom z przodu
http://i160.photobucket.com/albums/t194/mocca_2007/z%20fotosika/Obraz940.jpg
dom od drogi
http://i160.photobucket.com/albums/t194/mocca_2007/z%20fotosika/Obraz943.jpg
i podwórko
http://i160.photobucket.com/albums/t194/mocca_2007/z%20fotosika/Obraz923.jpg
http://i160.photobucket.com/albums/t194/mocca_2007/z%20fotosika/Obraz924.jpg
oraz widok zza stodoły. Wszystko po las nasze...
http://i160.photobucket.com/albums/t194/mocca_2007/z%20fotosika/Obraz930.jpg
w szerokości 30 m :)
Najtrudniejsza decyzja dotyczyła domu. Nie wiedzieliśmy czy remontować ten czy budować nowy. Jak nowy to gdzie- zburzyć stary i na nim nowy? Czy za stodołą- bo tam sliczna "górka".
A może po przeciwnej stronie drogi bo tam te zmamy działkę... w sumie dzialek mamy chyba około 30 :) ale niestety nie wszystkie budowlane
Znalazłam projekt gotowy z kolekcji muratora "Moje miejsce" ktory był dla nas idealny. Ale decyzja nie podjęta.
Czas płynął ale nam się nie spieszy przeciez, na wyścigach nie jestem.
Mąz w delegacji, ja sama z dzieciakami- trzeba bylo się czymś zająć. Na pierwszy rzut poszły płoty. Sąsiedzi z usmiechem ironii patrzyli jak wielkie ogniska mozna zrobić z drewnianego płotka :) jacy marnotrawni miastowi...
Wykarczowaliśmy też troche krzaków rosnących przy domu wraz z wielkim uschnietym winogronem wplątanym we wszystko co możliwe. Zrobiło się jakby widniej :)
Powoli znikały kupki śmieci, jakiś desek, papy, butelek, folii po nawozach, puszek, buciorów i szmat i czego sobie człowiek zamarzy. Przybywalo worków ze smieciami. Swoja drogą co za zwyczaj- wszystko kopali w ziemi....
Kiedy już co mogłam uprzętnęłam zdecydowałam- trza kupić kosiarkę! Będzie ładnie.
Kupiłam elektryczną bo lzejsza i zwinniejsza. Fajnie, tylko jedno koszenie samego "obejścia" zajęło mi... tydzień. Ale jak sie jest wariatem to nawet tygodniowe koszenie cieszy.
Kolejna decyzja- chyba nadszedł czas rozbiórki. Załatwiłam 2 miłych panów spod budki z piwem ze wsi obok. Za 200 pln zgodzili sie rozebrać dach z szop by przy rozbiórce gruz był czysty.
Tak wygladały budynki po zdjęciu dachu w przeddzień rozbiórki:
http://i160.photobucket.com/albums/t194/mocca_2007/z%20fotosika/19.jpg
ładny już miałam trawnik, nie... ?
Niestety nie długo się nim cieszyłam. Koparka zjechała wszystko dokładnie a ciągnik zakopał się po połowe koła przyczepy z gruzem...
W ogóle miejsce po rozbiórce wyglądało jak po bombie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia