Chatka Azymutów
z innych nowinek:
więźba
w sobotę ścielismy kawałek lasu pod więźbę. Wyszlo tego kilkadziesiąt ładnych sztuk. Szczęsliwa zadzwoniłam do leśniczego o zalegalizowanie drzewa i miłym gadu gadu ugadałam go jeszcze na poniedzialek na poludnie w lesie :).
Przyjechał, popatrzył i poodbijał jedna działkę, druga, trzecią... przy czwartej rozlożył mapke i patrzy... patrzy... patrzy... pół godziny minęło i patrzy... i rzecze... ale na jakiej podstawie wycieła pani to drzewo? na co ja - no jak to to moje drzewo mój las, dzwoniłam do pana, podawalam działki i cel wycinki i kazałeś pan dzwonić jak będzie wycięte więc dzwoniłam i oto pan tu jest. A pan wyrzekł magiczne slowa: ale ten las nie jest w przeznaczeniu pod wycinkę. Spanikowałam- jak to nie jest ?!? cholera, dzwoniłam do pana, pytalam czy moge, mówiłam co i gdzie, zresztą rok temu w lesniczówce była cala dyskusja o moim lesie i mowiłeś (d.... :) ) ze moje lasy moge wycinać bo są juz do tego przeznaczone!!?
Leśniczy stwierdził ze się pomylił i źle mi powiedział albo ja go źle zrozumiałam (akurat!), ze moge wyciąć z tej i tamtej działki a tamtej tamtej juz nie...
No i kolejne schody bo musze załatwić decyzje ze starostwa na wycinke kilku sztuk...
Niby żaden problem ale cholera znów musze poswięcić na to 1-2 dni jechac zostawić prosbe, jechac odebrać decyzje, jechać zawieźć lesniczemu, jechac z lesniczym do lasu, jechac ze wszystkim na tartak... zadnego poszanowania dla kobiety brzemiennej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia