Chatka Azymutów
i komentarz bez emocji. Piszę to sobie na pamiatkę i na świeżo, jakby mi co umknęło za jakiś czas... i pewnie będę edytować i uzupełniać
od początku nie szło tak jak powinno
- wzięli się za budynek gospodarczy choć umawialiśmy się że ze względu na porę roku w pierwszej kojelności ma być zrobiony dom bo na nim nam bardziej zależy
- na wszystkie moje uwagi i wątpliwości reagowali zdziwieniem i obruszeniem
- na telefony Azymuta złością i histerią
- okna obrobili na styk styropian/rama chociaż kilka razy zwracałam uwagę ze chcę na zaklad, PROSIŁAM. Sławek powiedział, ze tak się nie robi bo nieładnie wygląda jak rama jest taka wąska a poza tym zawsze tak robił i nikt mu nigdy nie powiedział że jest źle. No i jeszcze jak będziemy kiedyś wyrywac okna to wtedy co- razem ze styropianem?
- prosiłam też żeby okna zabezpieczyli przed klejeniem- zafoliowali dopiero jak już upier... klejem (po wcześniejszej teorii że to czysta robota przeciez)
- na polecenie uzupełnienia wszystkich luk, szczelin i niedoróbek wokół okien i innych takich pianą Sławek po czasie mi powiedział, ze wymyślamy i robi robotę za kogoś
- zostawili wystające 2 cm klocki drewniane na ktorych przymocowaliśmy lampy na domu i nad garażem, bo nie da się tego przyciąć a można je przecież też zarobić tynkiem, albo nawet dac taką ozdobną ramkę ze styropianu
- kable na oświetlenie zostawione do wypuszczenia w podbitce wypuścili w ścianie, tam gdzie się akurat zaplątały. To samo z antenowymi
- skrzynka energetyczna, gniazdka na zewnatrz i siła tez musiały zostać zaciągnięte klejem, w taki bardziej artystyczny chlapany baranek, potem obruszenie ze się czepiamy i obraza ze kazemy wyczyscić
-prosiłam o zawinięcie folią streczową lub najlepiej zdjęcie rynien przed robotą bo cieżko je będzie umyć i mogą zostac plamy po zaprawach. Miały się nie ubrudzić... Jak juz się ubrudziły zdjęli i pier.... gdzie akurat się upusciło, w potykaniu nie przeszkadzały.
- siatka miała być na zakład. Oczywiście że dajemy na zakład, no przecież ze nie inaczej!
- a ciągniecie ją w całości, od góry do dołu? bo widzę tu jakies powtykane kawałki... a siatka to przecież po co jest, bo mi się wydawało że zbrojenie? no tak- dajemy w calości jak się tylko da ale co mamy robic z tymi kawałkami, przecież nie możemy ich wyrzucać bo szkoda
- a ta zachodnia ściana to dlaczego taka uklicona, nie da się zrobić jej naraz, w calości? nigdy nie widziałam tak ukliconej ściany...
http://i38.tinypic.com/qyalie_th.jpg
no robimy co się da ale rusztowan brakuje bo od wschodu Marek parapety klei (już wtedy chcieli się pakować i uciekać z placu i trzeba było ich wygonić!)
No ale pierwszy raz zobaczyli że ja spokojna kobitka tez potrafię ryknąć (moj mąz to mi nie wierzy chyba)
- w letniej kuchni gdzie sama ich zaprosiłam zeby mieli pokój śniadaniowy, cieplo i herbatkę znalazłam piwne buteleczki, w sobotę w trawie i u sąsiadki za siatką butelki zurawinówki a dzisiaj jakiejś inszej wódeczki.
- wczoraj zaczeła się wreszcie upragniona akcja tynkowanie. Po badaniach i upuszczaniach krwi na czczo dojechalam na południe ze sniadankiem bo pomyslałam- oho, wreszcie będzie zakryte to co szare i brzydkie i wyłoni się cudowny silikonowy tynk. Jedyne zmartwienie to "wreszcie się okaże, czy kolor dobrze dobrałam..."
no i się zdziwiłam bo ok 13.00 dwoch było na rusztowaniu, kazdy w swoim końcu, a trzeci malowal gruntem drugą stronę domu. Pozostałych 2 (głównych się niby znających nie było) Zadzwoniłam i pytam co się stało, no to ze nic, musieli na chwile wyjechać ale za godzinke będą a tamtym pokazali jak się tynk nakłada i robią to na pewno dobrze. Więc mówię- ze chyba nie dobrze bo widac slady pacy i mi się to ogólnie zbytnio nie podoba. No ale przez telefon to się nie da pokazac co mi nie pasuje no bo jak... więc prosze by szybko dojechali i uwinęli się z tą ścianą do zmroku bo na łączenia i doróbki następnego dnia nie pozwalam. No i to nakładanie mi jakoś nie pasuje, wg mnie jest źle ale nie wiem jak powinno być (bo jestem baba i się kurna nie znam). Tak tak dojedziemy i obejrzymy o co chodzi...
Przyjechałam do domu, popatrzyłam na wątek elewacji, pare fotek w zaprzyjaźnionych dziennikach i goglach i wsiadłam w brykę obadać, czy przed zmrokiem zdązyli. Zajechalam- faktycznie zdążyli, sciana gotowa panowie sprzątają. Powitali mnie od samej furtki tekstem- no jest pieknie!, naprawdę nie znajdzie się nikt kto by to położył piekniej (czy coś w tym stylu) ale moja mina jakoś tego nie potwierdzała. Było lepiej niz u góry ale w zasięgu mojego wzroku cały parter był w takie smugi i slady pacy, widac było łączenia (jak na fotkach powyzej). No ale- jest wieczor, ciemno się robi a to świezutki tynk, błyszczy sie więc potęguje ten efekt nierówności, zobaczymy jutro rano jak trochę przeschnie.
No ale poszlam na herbatkę do kolezanki, wróciłam po ciemku, zapaliła się lampka ze szczytu wprost na nowy tynk i się trochę pokazało. No i zaczeły krązyc telefony, zdjęcia, na szybko umówiliśmy innego pana co zajmuje się tylko elewacjami, wezwałam kierownika budowy no a moja ekipa została odwołana z tynkowania dziś od 7 bo mam wielkie wątpliwości i chcę, nim zaczną kolejne sciany tynkować, zeby to obejrzał ktoś kto się na tym lepiej zna ode mnie.
Z samego rana pojechalam do kierownika z fotkami, wsiadł ze mną w samochód, dojechal ten drugi wykonawca i o 9 byliśmy na budowie. Moja ekipa stała w bramie, podparta pod boki obok zapakowanego już sprzętem samochodu. W milczeniu spojrzeliśmy na otynkowaną scianę, ktora niewiele się zmieniła po obeschnięcu, na calą resztę burdelu po czym poprosilam Sławka do domu i podziękowałam za współpracę. Nawet nie chciał wysłuchać co jest nie tak, tylko tekst ze wg niego wszystko jest wykonane bardzo dobrze i ja się wspieram nie wiadomo kim i też moze sobie zawołać kogoś, kto potwierdzi że wszystko zrobione jest dobrze.
Dalej już nie dyskutowałam, tamtych 2 moich wpieraczy też już nic nie powiedziało...
Jak odjechali wyszlismy na zewnątrz i oba budynki na spokojnie przejrzeliśmy ściana po ścianie.
Pan wykonawca 2. powiedział, ze podejmie się dokonczyc tą robotę ale dopiero wiosną bo teraz juz terminy zajęte a pogoda nie sprzyja. A w sumie budynki moga przezimować w takim stanie jak teraz a przez ten czas poobserwujemy co zlego się zadzieje i jak się zachowuje to wszystko. Plan naprawczy obejmie zaciągnięcie od nowa klejem obu budynków i wyrównanie wszystkich nierówności, gdzieniegdzie od nowa siatka i 2 warstwy kleju, gdzieniegdzie prawdopodobnie poprawa okien, otynkowana ściana domu będzie spowrotem zaciągana klejem. Wszystko jeszcze raz gruntowane i dopiero tynkowane.
Oczywiście wszystko to trzeba jeszcze raz kupić...
Ochłonęłam i powoli się uspokajam. Przez całą ta robotę straciłam sporo nerwów i nieprzespałam nocy. Myślę sobie, gdybyśmy taką przygodę przezyli na początku budowy pewnie NIGDY nie zdecydowalibyśmy się żeby to dalej pociągnąć...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia