Dziennik budowy inżyniera Mamonia
http://tatromaniak.republika.pl/images/dom/008.jpg . . . . . http://tatromaniak.republika.pl/images/dom/016.jpg
Tak więc nie zaczęło się najlepiej - było tylko dwóch ludzi i pompa, która nie sięgała do najdalszej ławy. Przyjechała pierwsza gruszka zgodnie z umową mająca 5,5 m3. Jeden naciągał wąż najdalej jak się dało, a drugi przegarniał beton szypą w kierunku najdalszej ławy. Szło mu to niesporo i po chwili beton zaczął się wylewać z wykopu. Tego mi było trzeba - o mało nie dostałem zawału . Jakiś dureń nie może wjechać przez bramę i na dodatek zapomina o przedłużkach , beton wylewa się z ławy a ja mam na to spokojnie patrzeć? Głośnym wrzaskiem robotnicy zatrzymali pompę. Wzięli się obaj za szypowanie. Od razu było widać, że akcja będzie długa, a w drodze była już druga grucha. Widząc co się święci KB zadzwonił do Wykonawcy i uzyskał zapewnienie, że zaraz będzie kolejnych dwóch z szypami. Trwało to jakieś 20 minut - na szczęście pracowali na budowie niedaleko - i przyjechali w samą porę. Dwie dodatkowe szypy i sprawy zaczęły wyglądać lepiej. W końcu opanowali sytuację i druga grucha została opróżniona. Wtedy musiałem podjąć decyzję i zadysponować ile betonu ma przywieźć ostatnia grucha grzejąca silnik w betoniarni. Zadysponowałem 4 m3 i był to dobry strzał. Betonu starczyło idealnie. Na końcu aż miło było popatrzeć jak 3 ludzi precyzyjnie przegarnia beton, pod kierunkiem czwartego chodzącego z miarką i odmierzającego ustalone 97 centymetrów od sznurków...
Cała akcja trwała długie 2 godziny (a cholerna pompka to 170 + VAT za godzinę), ale zakończyła się pełnym sukcesem. Ludziska pozakrywali ławy folią, zwinęli narzędzia (znaczy się szypy) i odjechali, a ja pstryknąłem ostanią fotkę i pojechałem uregulować rachuneczek
Aha - w przerwie między odchodzeniem od zmysłów, a rwaniem włosów z głowy przypomniało mi się aby zatopić w betonie 3 monety po 1 gr i dodatkowo dwa złote z dziurką (czyli tzw. Owsiaka) - wszystko na szczęście
pozdrawiam
cdn ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia