Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Stanu zero nima i nima ... - czy nie jestem już nudny?
Chyba już znam odpowiedź na końcowe pytanie poprzedniego wpisu. Otóż - NIE - chyba nie uda się. Z Wykonawcą nie chciało mi się nawet gadać. Po co mam dzwonić i pytać czy są na budowie czy nie? Rano padało i to był wystarczający powód, aby na innej budowie siedzieć pod dachem. Na wszelki wypadek zapodałem SMS-a z pytaniem co i jak. Odpowiedział również SMS-em, że zagęścili ostatnią warstwę piasku w garażu, pojechali oddać maszynę i na tym koniec na dzisiaj. Tymczasem gdzieś od 11.00 pojawiło się słońce i tak już pozostało aż do wieczora.
No, ale właściwie nie ma co złorzeczyć, bo do tej pory Wykonawca spisywał się dobrze i nie mam powodów do narzekań. Rozumiem, że z jednej budowy nie można wyżyć. Wiem, że gdyby miał pracować tylko u mnie to pewnie miałby wyższą cenę. Wszystko rozumiem i akceptuję, ale podejrzewam, że mimo to Wykonawca zdziwi się niemiło, że tym razem kaski nie będzie - bo niby za co?
Pozdrawiam !
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia