Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Jest niewesoło ...
Jak już napisałem Wykonawca zmarnował cały poprzedni tydzień, bo do zasypywania fundamentów dał 2 ludzi, którzy robili to 3 dni. Betonu nie zdołał już ułożyć . Zaczął wreszcie w poniedziałek. Jeszcze rano przypomniałem mu, że folia izolująca ścianę fundamentową od ściany parteru ma zostać NA betonie, a nie przypadkiem pod. Wieczorem zajeżdżam na budowę i widzę w trakcie betonowania tych samych trzech sztyftów, którzy rozprowadzali wcześnej kanalizę. Beton wygląda na ładny i równy. Jednak po przyjrzeniu zauważam, że na betonie jest tylko jedna folia, a druga warstwa jest zagięta wzdłuż ściany i najzwyczajniej zabetonowana.
W mało elegancki sposób nakazałem wszystko rozp...lić. Złapali za łopaty, weszli na świeży beton i zaczęli go wykopywać wzdłuż ścian, aby wydobyć folię na wierzch. Potem zalali ponownie fragmenty wzdłuż ścian, ale tam gdzie łazili pozostały wydeptane ślady butów. Robotę kończyli już po ciemku. Zadzwoniłem jeszcze do Wykonawcy i zakomunikowałem, że jutro ma się pojawić na budowie, obejrzeć co nawywijał i naprawić szkody. Zakłopotany bebłał jeszcze, że przecież im powiedział, że folia ma iść na wierzch. Nie chciało mi się tego już więcej słuchać.
Pechowo tak się złożyło, że dziś byłem w delegacji i nie mogłem sprawdzić co znowu spieprzyli...
Pozdrawiam !
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia