Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Komedia ...
Wykonawca we wtorek poprawił to co spieprzył wcześniej. W środę nie było ich bo beton na podłodze był świeży. W czwartek Wykonawca obiecał rzucić duże siły. Wieczorem przyjechałem na budowę i widzę jak 2 ludków cosik sobie muruje. W sumie wymurowali zaledwie jakieś 150 pustaków - pusty śmiech ogarnia. Wieczorem próbowałem dzwonić do Wykonawcy, ale on najwyraźniej nie chciał gadać, więc nie odbierał. Wyłałem mu SMS-a, że sobie kpi i jutro (tzn w piątek) ma dać minimum 4 ludzi i pracować od rana do wieczora. Rano pojechałem na budowę, a tu nikogo nie ma. Dzwonię do Wykonawcy - a on obrażony
Mówi mi, że mógł dać dzisiaj dwóch ludzi, ale nie dał nikogo bo chciałem czterech więc z dwóch byłbym niezadowolony. Wyobrażacie sobie taką bezczelność? Jeszcze radził mi abym pilnował własnych spraw (np. swojej pracy), a on będzie pilnował swoich. Przyobiecał mi jeszcze, że termin zakończenia wszystkich prac (15 listopada) będzie dotrzymany i nie mam się martwić obecnym małym opóźnieniem. Jutro (w sobotę) mija termin 2 etapu prac - czyli etap murów aż pod strop. Tymczasem u mnie jest zaledwie około 1 metr murów, jeden komin ma pół metra, a drugiego nie ma wcale. Cóż - tak naprawdę to pretensje mogę mieć dopiero jutro, bo dopiero jutro mija termin, ale przecież widać gołym okiem, że przez kilka godzin jutro dużo nie nadgonią (o ile wogóle przyjdą - przecież ma być deszcz). W związku z tym przypomniałem mu, że płacę tylko za zakończone etapy, a w zanadrzu mam jeszcze argument w postaci kar umownych, które mogę naliczać za każdy przeterminowany etap. Planuję potrącić kary z wynagrodzenia za drugi etap (ewentualnie później też za etap trzeci) i zapowiedzieć mu, że oddam te kary co do grosza jak on dotrzyma ostateczny termin tj. 15 listopada. Ciekaw jestem co z tego wyniknie. Może się znowu obrazi i pójdzie w cholerę, zostawiając mnie z rozgrzebaną budową? Oj - byłoby nieciekawie
Pozdrawiam !
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia