Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Po euforii ...
Od 11 listopada jeździłem raz po raz podlewać strop. Ze względu na pogodę nie musiałem tego robić codziennie. Bywało, że był mokry bez podlewania. Ekipa w tym czasie pracowała na małym stropie czyli murowała pomieszczenie nad garażem. Początkowo łudziłem się, że mogę na nich liczyć z podlewaniem, ale przekonałem się, że jak nie zrobię tego sam to nie będzie zrobione . Tak więc lałem na ten strop i lałem nie oszczędzając wody. Stojąc na stropie słyszałem z dołu dość głośne bębnienie wody o folię, ale nie zwracałem na to uwagi. Kiedy jednak zszedłem na parter i podszedłem do okna zauważyłem, że w pustakach jest pełno wody. Mrozów jeszcze wtedy nie było, ale już je zapowiadali, więc oczami wyobraźni widziałem już porozsadzane pustaki . Czym prędzej przykryłem "parapety" kawałkami folii i podociskałem cegłami zostawiając jednakże trochę luzu. Okazało się to całkiem skuteczne bo po dwóch dniach woda zniknęła i wszystko zdecydowanie podeschło.
Między 15 a 20 listopada ekipa murowała poddasze. W moim projekcie ściana kolankowa ma słupki i wieniec. Niestety pewne szczegóły są na różnych rysunkach przedstawione zupełnie inaczej. Interweniował kierownik budowy i zarządził jak to ma być wykonane w szczegółach. W efekcie na jednej ścianie szczytowej przybył mi wieniec biegnący pod parapetami, łączący obie ściany kolankowe. Dodatkowo kierownik zarządził wykonanie żelbetowych ram okalających okna na ścianie szczytowej i analogicznie dwoje drzwi balkonowych na drugiej ścianie szczytowej. Oba te wieńce są górą schowane w nadprożach (elkach). Ekipa oczywiście wybałuszyła gały.
- Przecież to będzie schron przeciwatomowy!!! Nikt tak nie buduje, co to za pomysły? Projekt tego nie przewiduje!!! Popatrzcie na budynek obok - mówili do mnie i do kierownika - tam wieniec ściany kolankowej tylko wpuszczono na jakieś dwa metry w ścianę szczytową bez żadnego słupka, w ścianach szczytowych nie ma wieńca obwodowego i oczywiście nie ma żadnych ram żelbetowych wokół okien.
Tutaj wyjaśnię, że kierownikowi budowy od początku nie podobało się, że ściany szczytowe w projekcie nie mają żadnego usztywnienia. Chciał to przedyskutować z konstruktorem. Dałem mu więc do niego namiar, ale od razu powiedziałem, że pomysł moim zdaniem nie ma sensu. (ten konstruktor kocha wielkie profile stalowe i uwielbia przewymiarowywanie, moje wcześniejsze doświadczenia choćby ze stalowymi płatwiami opisywałem już w dzienniku). Dając kierownikowi namiar do konstruktora przewidziałem, że konstruktor powie "Nie mam tego projektu przed sobą. Wieńce w ścianach szczytowych można wykonać". Kierownik opowiadając mi później o swojej rozmowie z konstruktorem potwierdził, że konstruktor
rzeczywiście tak powiedział. (Kurcze, ale jestem jasnowidz co? )
cdn ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia