Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Przyszła zima, a budowa rozbabrana ...
Muszę przyznać, że zima mnie trochę zaskoczyła. Oglądam niby cały czas prognozy pogody, ale nieomal w centrum miasta, gdzie mieszkam i pracuję, wygląda to zawsze trochę inaczej. Słysząc o nadciągających mrozach postanowiłem zabezpieczyć wodociąg. Wyjeżdżając na budowę w sobotę 20 listopada rano nie byłem już pewien czy zdążyłem. Na peryferiach było wyraźnie zimniej i leżało sporo śniegu. Na budowie oczywiście też była spora warstwa. Jak tylko podjechałem ekipa poinformowała mnie, że wodociąg zamarzł, ale zdołali go jakoś odmrozić. Na kolejne noce był już obłożony wełną mineralną, ale niestety jeden z zaworów dostał po uszach i mocno przepuszcza
Wdrapałem się na strop. Gruba warstwa śniegu i lodu nie nastrajała mnie optymistycznie. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że świeżo budowany dom już niszczeje . Moje codzienne wizyty na budowie wypadają około 16.30 gdy jest już ciemno i działają na mnie depresyjnie . Ogólnie stwierdzam, że budowę zaczęliśmy zbyt późno. Teraz wydaje mi się, że budowę należy zaczynać nie później niż 1 sierpnia, a pokrycie dachu skończyć na początku listopada, podczas gdy u mnie dopiero 10 listopada zalali strop.
W sobotę (20 listopada) na budowie odbyło się spotkanie "na szczycie" wykonawcy, kierownika i inwestora. Kierownik przedstawił swoje wymagania dotyczące słupków i wieńców, na co wykonawca tylko ciężko westchnął (conieco o słupkach i wieńcach pisałem już wcześniej).
Całe szczęście, że mrozy nie były duże i długotrwałe. Ekipa dodawała do cementu zimobet i wydaje się, że jest OK.
cdn ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia