Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Grudzień - czyli sezon budowlany w pełni ...
Tak, tak - tytuł kolejnego odcinka to nie żadna przenośnia, ale rzeczywistość, która przerosła wszelkie oczekiwania. Zacznę od wiadomości pozytywnych - murarze wreszcie skończyli z czego cieszę się jak dziecko. No, jakbym był drobiazgowy (a nie jestem - chyba, że idzie o kasę ) to okaże się, że mają jeszcze roboty na tydzień. Najważniejsze jednak, że wreszcie może wejść cieśla. Niestety nie wszystko jest różowe, bo prawdopodobnie wejdzie dopiero w środę (oby tak było, bo jak nie to będzie bieda).
Mój wykonawca już przyzwyczaił się, że u mnie nie ma co żebrać o zaliczki, więc gdzieś koło środy zapytał mnie uprzejmie czy jak w piątek zakończy prace na poddaszu to dostanie kasę choćby za jeden z czterech etapów. Tu wyjaśnię, że jego prace były podzielone na 4 etapy, a zapłata miała być po zakończeniu każdego z nich. Dotychczas miał zapłacone tylko za dwa etapy bo strasznie się guzdrał, a z każdego etapu pozostawały mu niezakończone drobiazgi. Właśnie te drobiazgi były dla mnie pretekstem do niepłacenia. Oczywiście wykonawca chcąc dostać kasę zamierzał już wcześniej porzucić prace na poddaszu (najważniejsze dla mnie ze względu na cieślę) i zająć się tymi niewykonanymi drobiazgami z etapu parteru, ale zawarłem z nim aneks do umowy, w którym zagwarantowałem mu, że nie będę liczył kar umownych, ale POD WARUNKIEM, że najpierw zakończy prace na poddaszu. Powstał więc bardzo korzystny dla mnie układ: wykonawca dostał dopiero połowę kasy chociaż miał prawie skończony dom .
W związku z tym w piątek późnym popołudniem pojechałem na budowę skontrolować czy zrobił wszystko co obiecywał. Pomimo ciemności od razu zauważyłem na budowie PORZĄDEK . Piszę o tym dlatego, że byłem autentycznie zaskoczony. Do tej pory standardem były porozwalane worki po cemencie, deski najeżone gwoździami, wszędobylskie gwoździe, druty wiązałkowe, porozrzucane palety, porozwalane cegły i pustaki - słowem SAJGON. Nie potrafię opisać zdumienia, że palety leżały elegancko na kilku stosach, deski i ich odpady na jednej kupie, śmieci na stosie obok kibla, żadnych porozwalanych cegieł i pustaków. Na dodatek pięknie posprzątany był również strop. Wykonawca pozbierał z niego odpady zaprawy i fragmenty cegieł. No, a najważniejsze - skończył poddasze. W tej sytuacji nie miałem oporów, aby wieczorem zapłacić mu trzecią transzę.
Dzisiaj (w niedzielę) pojechałem na budowę zabijać okna. Moja Małżoncia postanowiła, że tę ciężką pracę wykonamy razem. Odstawiliśmy więc córkę do teściów i udaliśmy się na budowę. Po drodze wstąpiliśmy do Leroya kupić cement, gwoździe, folię do okien i inne drobiazgi. Cement był potrzebny awaryjnie ponieważ skończył się w piątek i zabrakło według naszych obliczeń dosłownie kilku worków. Załadowałem więc do samochodu osiem worków patrząc jak całkiem usiadł mu tył. Pracę na budowie zaczęliśmy ostatecznie dopiero po 13.00. W otwory okienne wstawialiśmy po dwie palety jedna nad drugą. Palety miały długość około 120 cm czyli tyle ile wynosi szerokość naszych okien. Przed wstawieniem palety obijaliśmy ją niebieskawą, ale jednak przezroczystą folią. Aby palety nie wpadły do środka dobiliśmy do nich kawałki desek wystające ponad szerokość otworu okiennego. Z kolei aby nie wypadły na zewnątrz dowiązaliśmy je w kilku miejscach drutem wiązałkowym do gwoździ powbijanych na brzegu okna od wewnątrz. W ten sposób palety zostały solidnie zamocowane i unieruchomione. Ponieważ mieliśmy na budowie wiele innych zajęć (zdjęcia, sprzątanie, poprawienie ocieplenia wodociągu, sprawdzenie wymiarów okien itp) więc zdążyliśmy zrobić tylko 2 okna niestety na parterze zostają jeszcze trzy + wielki otwór tarasowy + brama garażowa + tylne drzwi garażu + drzwi wejściowe. Pytanie kto i kiedy zdąży to zrobić
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia