Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Więźba ...
Żyłem więc nadzieją, że cieśla wejdzie w piątek 10.12. Kiedy zadzwonił w czwartek wieczorem omal nie dostałem zawału . Słysząc jego głos już wyobrażałem sobie jaki wykręt znowu znajdzie aby znowu przełożyć rozpoczęcie prac . Tymczasem powiedział:
- Przyjadę z drewnem o 6.30, proszę aby był Pan na budowie
- Będę, nie ma sprawy - odrzekłem z ulgą
Rano o 6.30 byłem na miejscu, cieśla już też był, po chwili przyjechali dwaj pomocnicy, a po kolejnych kilku minutach wywrotka z więźbą. Cieśle zadysponowali gdzie kierowca ma stanąć, podłożyli drewniany stempel i kazali kiprować. Skrzynia ładunkowa podjechała w górę, a drewno zsunęło się i oparło o ziemię. Wtedy kierowca zaczął podjeżdżać do przodu. Po chwili zatrzymali go znowu i podłożyli kolejny stempel. Kierowca ponownie ruszył i po chwili drewno z potwornym łoskotem wylądowało na ulicy. Cieśle zabrali się do wnoszenia go za ogrodzenie, a ich szef zadysponował rolkę papy na zaraz, a gwoździe i śruby zamkowe na jutro. Tak sobie cieśla dłubał i dłubał, pogoda mu sprzyjała i w środę skończył wszystko bez zastrzeżeń, zainkasował sianko i zniknął.
cdn ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia