Dziennik budowy inżyniera Mamonia
Tymi ręcami (rękyma) mój dom wybudowałem ...
Projekt domu przewidywał w ścianie szczytowej pokoju nad garażem luksfery zamiast okna ze względu na odległość od granicy działki. Długo wahaliśmy się z Małżoncią: robić te luksfery czy nie robić. W końcu klamka zapadła - otwór zamurowujemy. Do tego odpowiedzialnego zadania postanowiłem stanąć osobiście . Uzbrojony w kielnię trapezową za niecałe 5 złotych stawiłem się do roboty 1 maja . Cement i wapno pozostały po murowaniu działówek, piachu było pod dostatkiem, a pustaki się znalazły. Zaprawę (czyli błoto jak mawiali moi murarze) mieszałem w wiadrze łopatą. Jak nakładać zaprawę podpatrzyłem jak ekipa murowała ściany nośne. Wszystko wydawało się proste jak drut. Postawiłem pierwszy pustak, poruszałem trochę aby dopasować i ... całe błoto wniknęło w szczeliny dolnego pustaka . O psiakość - to chyba nie jest takie łatwe pomyślałem patrząc na fugę o grubości 1 milimetra. Dowaliłem do wiadra z błotem jeszcze trochę piasku i od razu poszło lepiej.
Stawiałem kolejne pustaki, kręciłem kolejne wiadra zaprawy, a otwór robił się coraz mniejszy i mniejszy. W pewnym momencie mogłem tam wystawić tylko głowę (pracowałem od środka), a na końcu została tak mała dziura, że mieściła się tylko ręka i nie dało się pracować kielnią. Po krótkiej przerwie poprawiłem jeszcze fugi oraz wypełniłem co większe szczeliny. Cała operacja zajęła mi 5 godzin !!! Przez 5 godzin zamurowywałem kawał okna o powierzchni około 1,5 m kw. Murarze biorą coś około 20 zł za metr kwadratowy ściany konstrukcyjnej czyli z prostej kalkulacji wychodzi mi czarno na białym, że jako murarz to bym chyba nie wyżył .
Później przeliczyłem wmurowane pustaki - było ich 36. Rety toż to ponad 1 procent całych murów (na które poszło niecałe 3400 sztuk). Od tego momentu nabrałem dumy ze swojego osiągnięcia. Całkiem dosłownie swoimi ręcami budowałem dom ...
Z gratulacjami zapraszam do komentarzy
cdn ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia