GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
Witam wszystkich czytających. Naczytałam się tylu dzienników, że sama też postanowiłam pisać... a co tam Miło będzie za jakiś roczek lub dwa przypomnieć sobie wszystkie trudy pewnej budowy.....
Na początek troszkę historii;
ziemię rolną -prawie 3 hektary za miastem - kupiliśmy aż 18 lat temu. Gołe pole, lasek i dolina. Tutaj miał stanąć warsztat, ponieważ mój mąż miał własny " biznes" stolarski
No, ale za nim zaczeliśmy cokolwiek załatwiać, własny biznes stolarski trzeba było zwinąć ponieważ na tym rynku , nastąpił WIELKI KRACH.
Potem zajeliśmy sie zupełnie czym innym a pole nasze powoli zarastało samosiejkami. A i jeszcze sąsiadowi pozwoliliśmy wypasać tam krowy....tyle trawy na łące a co ma sie zmarnować.....Moja druga połowa bardzo często mówiła, że czas rozpocząć budowę ( to jego wielkie marzenie - wybudować dom ) a ja go zawsze ściągałam na ziemię mową;
- najpierw trzeba dzieci wykształcić a poza tym mamy gdzie mieszkać - Muszę się przyznać, że przez te wszystkie lata ja byłam bardzo niechętna jakiejkolwiek budowie
No i tak minłęo sobie te 18 lat, dzieci wykształciliśmy, porozjeżdżały się po Polsce i zagranicy i znowu wrócił temat zagospodarowania naszego pola. I tak po namowach mojego męża i naszych wybudowanych już znajomych coś mnie naszło, że ....a może jednak warto coś postawić na tej ziemii, tym bardziej, że odległość do miasta bardzo się zmniejszyła. Ja miastowa jestem ..... Miasto rozwinęło się w kierunku naszego pola ( tak cały czas mówiłam o tym skrawku ziemii ), powstały całe osiedla domków jednorodzinnych po jednej stronie i po drugiej stronie głównej drogi krajowej.
I tak nastał rok 2005 sławetny rok, ponieważ właśnie wtedy podjęłam świadomą decyzję, że ......budujemy.... Przeanalizowałam wszystkie ZA i PRZECIW no i wyszło, że OK! Dzieci jak napisałam wykształcone, swoim życiem się zajęły no to teraz czas dla NAS Nie miałam więcej wymówki dla męża.....
No i zaczęłam chodzić po urzędach, szukać projektu odpowiedniego a czas sobie płynął....Acha nie dodałąm, że w międzyczasie ziemia nasza weszła w skład Parku Krajobrazowego.... no i zaczęły się schody. A .....jeszcze była też jedna bardzo ważna informacja, która przyspieszyła moją decyzję o budowie a mianowicie koleżanka z Urzędu Miasta, która zajmuje się sprawami pozwoleń na budowę powiedziała mi, że jeszcze trochę i nic nie będę mogła postawić na tej ziemi, ponieważ ma wejść ustawa, która będzie pozwalała postawić siedlisko na ziemi rolnej ale tylko w przypadku, jeżeli będę miała tej ziemi 7 hektarów!!!! Acha nie napisłam jeszcze, że nie wydano nam zgody na odrolnienie tej naszej ziemii, pomimo, że jest to klasa V, VI i łąki. No, ale my jesteśmy właścicielami więcej niż 1 hektar ziemii, tak więc mogliśmy postawić siedlisko. I znowu schody.... siedlisko i owszem ale w maksymalnej odległości od innego siedliska nie większej niż 100m!!! Tak mówi ustawa. Długo głowiliśmy się co z tym fantem zrobić, ponieważ nasz najbliższy sąsiad ( ten, który krowy wypasał na naszej łące ) ma swoje siedlisko jakieś 500m od naszego miejsca na dom
Myśleliśmy, myśleliśmy szukaliśmy innego wyjścia .... i znaleźliśmy przy pomocy dobrych znajomych.. Nie powiem jakie, bo.....Parki Krajobrazowe...no i cała reszta....
Wracając do tematu dostaliśmy w końcu warunki zabudowy z Gminy, sprawdziliśmy plan zagospodarowania przestrzennego ( to zrobiliśmy oczywiście na początku ) no i znaleźliśmy projekt, który bardzo nam odpowiadał rozkładem pomieszczeń. Dalej już troszkę szybciej niż poprzednio, zaczęliśmy od zmian projektu i pozwolenia na drogę. I tu kolejny klaps - nie dostaliśmy pozwolenia na zjazd na drogę krajową a cały plan zagospodarowania naszej ziemii opierał się na tym właśnie wjeździe. I znowu bieganie po urzędach, odwoływanie się... i mnóstwo innych ( czytaj szukanie znajomych :) ) rzeczy. Nic z tego - wydano nam pozwolenie na budowę wjazdu ale z drogi gminnej, gdzieś ponad 150 metrów do miejsca gdzie miał stanąć nasz dom. Na dodatek teren ten zarósł lasem, więc najpierw czekało nas karczowanie lasu, żeby zrobić miejsce na drogę. Nie napisałam wcześniej, że pozwolenie na budowę otrzymaliśmy dopiero w maju 2006 r. Ale najważniejsze, że mieliśmy już wszystko, warunki zabudowy z Gminy - obostrzone bo przypominam to Park Krajobrazowy -, pozwolenie na budowę, pozwolenia na drogę no i zmieniony układ zagospodarowania przestrzennego naszej ziemii. Czyli teraz przyszedł czas na szukanie wykonawcy. Ale o tym następnym razem......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia