GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
Historii naszej budowy ciąg dalszy.
Jak już napisałam wcześniej formalności mieliśmy już załatwione więc, zaczęliśmy poszukiwania ekipy, która postawiła by nam nasz Granacik. W międzyczasie mój mąż cały czas karczował las, który wyrósł nam na polu. A dużo tego było, bo trzeba było zrobić miejsce i na dom i na drogę.
http://foto1.m.onet.pl/_m/429e6d8b743ccdf86716705cd78f7801,5,19,0.jpg
Pytaliśmy też znajomych, którzy się wybudowali o ich fachowców ale niestety, nikt nam nie polecał swoich wykonawców bo za dużo przejść z nimi mieli. Daliśmy ogłoszenie do lokalnych mediów i…. odzew był i owszem ale ceny powalały totalnie…np. jedna z firm przedstawiła nam kosztorys na kwotę 190 tyś brutto z ich materiałami. Razem z mężem przeliczyliśmy sobie materiały potrzebne do postawienia stanu surowego i wyszło nam, że koszt tychże materiałów po aktualnych wtedy cenach, to rząd 70-80 tyś brutto. W związku z tym stwierdziliśmy, że budowa naszego domku w stanie surowym zamkniętym wraz z robocizną powinna zamknąć się gdzieś około 100 -110 tyś brutto. Tyle akurat mieliśmy gotówki na początek, po sprzedaży mieszkania i plus oszczędności. Stan surowy chcieliśmy postawić za gotówkę a na wykończenie wziąć kredyt. Nadmienię, że mieliśmy dwa mieszkania jedno przeznaczone na budowę a drugie syna gdzie cały czas mieszkamy w nim. Teraz widzę, że pośpieszyliśmy się ze sprzedażą mieszkania. Ale gdybym była jasnowidzem i widziała to szaleństwo, które opanowało rynek mieszkaniowy pół roku później to na pewno nasza decyzja byłaby zupełnie inna a i kwota uzyskana byłaby dużo większa, chociaż i tak jak na tamten okres uzyskałam bardzo dobrą cenę za mieszkanie. Wracając do poszukiwań wykonawców to w pewnym momencie kolega męża polecił nam Firmę, która poprawiała mu jego budowę po poprzednikach. Mówił, że właściciel to „stary” budowlaniec znający się na budownictwie i jak tylko będzie miał czas to warto skorzystać z jego usług. Spotkaliśmy się z właścicielem Firmy i po kilku dniach przedstawił nam ofertę cenową. Obiecywał góry złote … ja Pani zrobię tak, że o nic nie będzie się Pani musiała martwić. NOOO, zachęcające to było tym bardziej, że ja laik totalny w budownictwie byłam…. Więc ktoś taki co to wszystkim się zajmie bardzo mi odpowiadał. Suma sumarum uzgodniliśmy cenę za stan surowy zamknięty – bez dachówki – na kwotę 35 tyś brutto. Kwota początkowa budowlańca była 38 tyś. ale zbiłam o te 3 tysiące i naiwna - myślałam, że robię dobry interes. Czas cały czas gonił a my dalej staliśmy w miejscu. Mój mąż pod koniec czerwca zniwelował teren
http://foto2.m.onet.pl/_m/fd614506ca500449779398c8e6e155ce,5,19,0.jpg
a tutaj droga nasza będzie....
http://foto2.m.onet.pl/_m/d0a72eac4fb2c2eb4ccf4987485258de,5,19,0.jpg
tutaj przygotowanie drogi, żeby ciężarówki mogły wjechać...ciężka praca mojego męża..
http://foto1.m.onet.pl/_m/dc010d26ebecce9660f96c6c270ea4f1,5,19,0.jpg
i na początku lipca dopilnował, żeby geodeta dobrze wyznaczył nam domek i garaż. Chciał zacząć sam wykopy pod fundamenty garażu ale nasz wykonawca przekonywał, żeby poczekać i za jednym kosztem zrobimy wykopy na dom i garaż. No i czekaliśmy bo on już, już może zaczynać ale zawsze coś mu przeszkadzało. Ale najlepszą wymówkę to miał w sierpniu. Cały prawie miesiąc lał deszcz więc postępu robót nie było żadnych. W końcu we wrześniu zaczęłam przyciskać, że ile można czekać? Mąż już chciał sam wykopać fundamenty na garaż a ten cały czas, że on ma już sprzęt i już wchodzi na budowę. I tak Minoł jeszcze wrzesień. Ja, jeszcze na początku załatwiania formalności z budową, mówiłam, że nie zależy mi aż tak bardzo, żeby szybko wybudować dom. W związku z tym we wrześniu stanęło na tym, że Pan zrobi nam stan zero i jak będzie miał czas to do końca roku postawi stan surowy a jak nie, to zaraz w styczniu jak tylko będą warunki atmosferyczne pozwalały to buduje na całego.
A to już wykopane fundamenty na garaż i inwestor we własnej osobie przygotowujący zbrojenie....:)
http://foto2.m.onet.pl/_m/78dec85c09cd390301fbc60bbb586f16,5,19,0.jpg
Pan oczywiście cały czas mówił, że zrobi, zrobi tylko, że ludzie mu powyjeżdżali za granicę i nie ma kim pracować. W skrócie - czekałam do marca jak wszystko tak naprawdę ruszyło. Fakt, fundamenty wykopane i zalane we wrześniu na koniec miesiąca.
http://foto3.m.onet.pl/_m/ef9ad10bd28718a780ed9ff7435ce93b,5,19,0.jpg
Potem w styczniu z doskoku zrobiono stan zero, czyli zazbrojono i wylano płytę betonową. I znowu przerwa.
http://foto3.m.onet.pl/_m/9f9a13b4cd152da302e3455531deb9eb,5,19,0.jpg
Wykonawca cały czas przekonywał mnie, że technologicznie to jest bardzo dobrze bo wszystko osiądzie i dom nie będzie miał później żadnych pęknięć bo nie będzie już tak intensywnie pracował. Nie wiem jak to jest naprawdę ale wiem, że inni budują dużo szybciej i spokojnie mieszkają w domkach. Ja w międzyczasie rozglądałam się za kimś innym ale cóż, nie znalazłam ( patrząc z perspektywy czasu to mój duży błąd).
[/img]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia