GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
Wczoraj był "TEN" dzień, czyli montaz oczyszczalni...
Wprawdzie Pan instalator chciał przełożyc termin ale niestety nie pozwoliłam na to. Bardzo mi zależało, żeby zrobic to jak najszybciej póki jeszcze deszcz nie pada no i troszkę ale to naprawdę tylko troszkę podeschło u nas przed domkiem.
To po kolei:
przyjechali o godzinie 10 i tak też zamówiłam Pana koparkowego. Koparka zaczęła kopać ale najpierw połamała mi drzewka w takim małym zagajniku obok domu, ponieważ nie miała którędy dojechać na miejsce wykopu...
Pierwsze próby wjazdu były przez teren gdzie niedawno kopali rowy na wodę i ogrzewanie....i niestety, rozorała nam tutaj jeszcze gorzej niz było i zakopała się....po krótkim czasie udało się wyjechać ale dziury pozostały....
Suma sumarum pracowali do godziny 17 i niestety, nie skończyli bo koparka zjechała do naszego jaru ( Pan koparkowy nie posłuchał mojego męża, że tam jest woda ) no i zakopała sie po same osie. Po pół godzinnych próbach wykopania się - udało się wyjechac z naszego pola na drogę - za pomocą łyżki i przednich podnośników.
A tak to wyglądało;
http://images33.fotosik.pl/29/b0f8e32e33d27b26med.jpg
http://images31.fotosik.pl/29/dd3b776db7f95883med.jpg
Jak widać pracowali aż zrobiło sie ciemno a i ja tam również po pracy przyjechałam. Widać też, że glina Ci u mnie okropniasta...
http://images24.fotosik.pl/105/4b9d9ba388874c99med.jpg
A tu już dzisiaj - zasypywanie tego wszystkiego...
http://images27.fotosik.pl/105/b025ceacfef353camed.jpg
Teraz musimy czekać chyba aż do wiosny, żeby wyrównac ten teren inaczej się nie da.......smutne, bo myślałam, że jeszcze tej jesieni zakończymy definitywnie wszelkie prace z ziemią....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia