GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
W sobotę bylismy w Warszawie ale wcale nie łaziliśmy po sklepach bo nie mielismy czasu. Stwierdzam, że to miasto to jeden wielki moloch i do tego strasznie rozkopany. Samochodu nie było gdzie w centrum postawić a w pałacu ślubów to taśma jakaś była.....ślub za slubem, 10 minut i następna para. Potem jechalismy na obiad weselny na starówkę i tam dopiero naszukaliśmy sie miejsca do zaparkowania i kicha. W koncu znaleźliśmy wolne miejsce dopiero na placu przed teatrem wielkim i stamtąd poszliśmy już na pieszo. W Warszawie często z mężem bywaliśmy i wydawało nam się, że troszkę ją znamy ale......nic z tego.... :) :) :) Po raz pierwszy, troszkę sobie pokręciliśmy się po mieście szukając wyjazdu na Gdańsk. Ulice albo rozkopane albo jednokierunkowe i .....szukaj wiatru w polu... znaczy sie kierunkowskazu.... :) :) :)
Szukalismy aż znaleźliśmy i spokojnie za któryms razem w końcu wyjechaliśmy......No cóż podróże kształcą, czyż nie?
Krajobraz warszawy ... piekny.... Kto zgadnie ..co to????
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia