GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
Jestem wykończona fizycznie .....ufff.... ale jaka szczęśliwa..
Tadam..... do historii sie już wpisało dzisiejsze równanie naszego krajobrazu księżycowego....tadam....
Pamiętna data:
czwartek 30 maja 2008 roku...
a dlaczego???? Dlatego, że dzisiaj właśnie po wielomiesięcznym patrzeniu na coś okropnego przed naszym domkiem - glina a raczej góry gliny... - te straszydła zniknęłu z naszego horyzontu!!!!!!
Kłopoty jak zwykle były duże ale po kolei.
Maszyna na która czekałam prawie już miesiąc nadal jest zepsuta. Dwa dni wczesnie znaleźlismy inna maszynę ale bez transportu. Pomyslałam sobie, że transport pożyczę od właściciela zepsutej maszyny i wkońcu zwiozę maszynę do równania powierzchni... coby nie było za łatwo, to właściciel firmy z zepsutą maszyna jak sie dowiedział, to zażądał za przewiezienie do mnie tej obcej maszyny kwote 200 zł w jedną strone... a odległość to może z 5 km!!!!
Jak on by mi to robił, to transport miałam gratis ze względu własnie na małą odległość...No tak, ale jak ucieka kawał grosza za równanie to trzeba coś zarobic na czymś innym, no nie?
Suma sumarum i tak najważniejsze, że maszyna została przywieziona do mnie i po skonczonej pracy odwieziona na swoje miejsce....
No a teraz kilka zdjęć. Teraz jest tak cudownie, że mogłabym juz tam spokojnie zamieszkać...zupełnie inny domek i wszystko wygląda inaczej....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia