Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    360
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    417

GRANAT - długie dzieje pewnej budowy


wasiek

430 wyświetleń

c.d.

 


Wieczorem zrobiło się baaardzo zimno, więc tutaj pochwała dla urządzenia zwanego kominkiem....

 


Po rozpaleniu w całym domku zrobiło się przyjemniej niż na dworze, gdzie temperatura błyskawicznie spadała. Ten wieczór spędzilismy przed kominkiem z którego buchało przyjemne ciepło, ogladając telewizję i popijając piwko.... Takie są zalety własnego ogrzewania....Ach, zapomniałabym o wieczornej wizycie.....Jemy spokojnie kolację przy stole ogrodowym, który postawilismy w salonie i nagle........przestraszyłam sie bardzo, bo w oknie tarasowym najpierw zobaczyłam duże świecące oczy a potem dużego białego kota......

 


Kot postał, popatrzył i ......poszedł sobie......

 


Spać poszliśmy o takiej samej porze jak w dniu poprzednim.

 


Kolejny poranek przyniósł kolejne niespodzianki......Było nawet słoneczko przez chwilę zaglądające do naszego pokoju....

 


Było też wielkie szczekanie Harego przed godziną siódmą rano, które podniosło nas na równe nogi. Harry stał przy oknie balkonowym i szczekał. Zerwaliśmy się i do okna.... a tam.......

 


Pani chodzi sobie przed domkiem koło samochodu, ręce ma założone do tyłu i....na informację, że to jest nasz dom i cały teren wokól to teren prywatny, Pani z rozbrajającą szczerością odpowiedziała, że.....

 


"......Panie ja tu panu nic nie wezmę, ja tylko oglądam sobie....."

 


No i taką mieliśmy pobudkę. Oczywiście spać nam się już nie chciało, więc pomimo, że to niedziela zajęliśmy się pracą porządkową wokól budynku. Dzień był bardzo pracowity. Spalone zostały prawie wszystkie śmieci a przy okazji znalazło się dużo rzeczy, które wczesniej poszukiwaliśmy. Oczywiście nasz poprzedni genialny pracownik wyrzucał wszystko co uważał, że jemu się nie przyda. I takim sposobem prawie na ognisku znalazły się końcówki od parapetów zewnętrznych i wiele innych potrzebnych rzeczy.

 


Przy robieniu porządków pomagał nam zięć z córką a misiek bawił się cudownie w błotku, które pozostało jeszcze po wczesniejszej ulewie.....

 


Na koniec dnia mój mąż poszedł do lasu na grzyby i........przyniósł całe wiadro grzybów dużo czasu wcale nie poświęcając.....

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...