GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
No, pierwsza parapetówa bardzo się udała... tak bardzo, że mój mąż ( który baaaardzo rzadko pije , po prostu upił się....
W sobotę - a raczej w niedzielę - wrócilismy do miasta w środku nocy, przespalismy się troszkę i dalej....bylismy zaproszeni ( juz wczesniej ) do naszych znajomych, którzy tez wybudowali sobie dom ale drewniany. Pojechaliśmy ale mój mąż nie nadawał sie do rozmowy. Dopiero po redbullu doszedł troszke do siebie. No, a na godzine 15 pojechalismy do naszego wnusia na jego drugie urodzinki. Tak, tak to juz dwa latka minęły....
I tak nam minęła niedziela. Dzisiaj pojechalismy na budowę ale bylismy bardziej zmęczeni niż po całym tygodniu pracy.... :) :) :)
Mimo tego, kominek sie robi i juz, juz całkiem wygląda sobie.....zdjęcia będą moze jutro bo dzisiaj nie miałam aparatu ze sobą. Prawdę mówiąc bardzo fajnie wygląda ten zarys naszego kominka. Troszkę pracy i zagwozdki w niektórych sprawach ma ten mój mąż ale bardzo dzielnie sobie radzi.
dzisiaj też przyjechał Pan parkieciarz i zaolejował nam trzy razy parkiet. Potem go wyszlifował a jutro przyjedzie znowu zaolejować i wypolerować. Coś tak mówił, chyba....
Tak czy inaczej podłoga w pokoju zielonym już zmieniła swoja barwę na prawdziwy odcień drewna merbau i wygląda to baaardzo ciekawie.... :) :) :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia