GRANAT - długie dzieje pewnej budowy
Dzisiaj troszke niebudowlano - moj pierwsyz dzien w nowej pracy - jeszcze nie u siebie tylko w innym oddziale ale w nowej pracy....
Pogoda niedopisala i pojechalam pociagiem a samochod zostawilam na dworcu. Praca jak to praca, powoli musze poznac wszystkie procedury a potem to juz z gorki. Gorzej bylo jak zadzwonil do mnie moj maz i mowi, ze piec wygasl, zawleczka sie zlamala na slimaku i nie moze dodzwonic sie do serwisu.....a w domku zaraz pewnie zrobiloby sie zimno....no ale mam meza zlota raczke i zanim serwisant raczyl laskawie zadzwonic to moj maz juz naprawil zawleczke. A serwisant w ogole nawet nie przyjechal.....i licz tu na serwis...
Wracajac do nowej pracy to podoba mi sie, bo wiem co mam robic i to jest bardzo wazne....
Kurde, zjadlo mi polskie znaki, poprzestawialo literz, chyba musze wzlaczyc kompa, zebz wrocilo do normy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia