Bieszczadzka-prawie jak bieszczady
A tak, tak- kaloszki to od środy moja ulubiona część garderoby. Jak ja w ogóle mogłam bez kaloszków egzystować. Jeżdzą sobie ze mna kaloszki w samochodzie na zaszczytnym miejscu, mam do nich nawet taki cieplutki wklad z różowego futerka, a co!!
Ogłaszam kaloszki najlepszym przyjacielem jesiennego budowniczego.
P.S. Małż też ma swoje-wysłużone żeglarskie. Podobno na morzu przynoszą szczęście, a że u nasz morze...błotka, to per analogiam...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia